W środę z Kubą biegliśmy w hali warszawskiej AWF. Łuki są tak strome, że przypomina to cross – podbieg na łuku i zbieg z niego, jednak są to i tak super warunki w porównaniu z tym co mamy teraz na dworze. Tętno zachowywało się jak podczas biegu w urozmaiconym terenie – skakało na każdym zakręcie.Dodatkowo na hali było mnóstwo młodych biegaczy, których ciągle wyprzedzaliśmy lub oni wyprzedali nas. To bardzo budujące, że aż tak wielu młodych trenuje!
Mimo dosyć wysokiego tętna podczas wysiłku mleczan obaj zmierzyliśmy bardzo niski. Po 8 km średnio po 3:16 miałem jedynie 1,3 mmol/l, a po czwórce w tempie 3:09 – 2,4. Hm… jak widać organizm jest przygotowany do takich prędkości, gorzej z szybszym bieganiem jak w ubiegłą sobotę, kiedy zanotowałem nawet 10 mmol/l. Takie prędkości trzeba będzie ćwiczyć, żeby w marcu nie sprawiały żadnego problemu.
2 Comments
Mariusz ani słowa na Twoim blogu o minimach w maratonie do Daegu wyznaczonych przez PZLA?Czyżbyś zrezygnował z próby nabiegania minimum?Pozdro i dużo zdrowia w Nowym Roku
@Terlik
To dosyć skomplikowane.
Minimum na Igrzyska Olimpijskie w Londynie można uzyskiwać w terminie 1 września 2011, a 30 kwietnia 2012 (przynajmniej takie są nieoficjalne wieści), na tym się będę skupiał. Ciężko jest w takim razie połączyć start w Mistrzostwach Świata w Korei (przełom sierpnia i września 2011 r.) i walkę o minima na IO. Druga rzecz to Igrzyska Wojskowe w lipcu 2011 r. W styczniu będę wiedział, czy tam startuję, wtedy zdecydujemy ostatecznie jak będzie wyglądał kalendarz na przyszły rok, co oczywiście opiszę na blogu. Już sam nie mogę się tego doczekać, bo dobrze wiedzieć co się będzie robiło. Krótkie cele też są bardzo ważne.