Są ludzie, którzy swoim autorytetem powodują tremę – taką osobą z pewnością jest dla mnie postać Pana Przemysława Babiarza.
Wyjaśniłem jak na spowiedzi taktykę na Frankfurt 🙂 Oczywiście to taktyka marzenie…
Tymczasem nie ma co wychodzić zbyt daleko myślami, jeszcze 2 tygodnie pracy i to tej kluczowej. Ostatni tydzień był dla mnie niezwykle trudny, zwyczajnie noga nie podawała, byłem ciągle zmęczony. We wtorek miąłem 20 km w II zakresie intensywności – dobrze mi poszło, pierwszy raz od 10 dni poczułem się lekko. Wiadomo, że gdy obciążenia się nawarstwiają jest ciężko i nie ma swobody – to nie jest niestety bieganie wyłącznie dla przyjemności!
Dzisiaj miałem tysiące, które wyszły mi ponad oczekiwania. Stresowałem się tym treningiem od kilku dni, dzisiaj nie mogłem spać w nocy. Poszło dużo lepiej niż w analogicznym treningu z początku września – jest zatem bardzo dobrze. Po ostatnim odcinku oparłem ręce na kolanach, później odchyliłem się i krzyknąłem sobie z zadowolenia 🙂 Musiało to dziwnie wyglądać. Nie wiem, czy ktoś to słyszał… nie zastanawiałem się nad tym.
Wiem, że zawiesiłem sobie wysoko poprzeczkę, gdzieś z tyły głowy mam kilka ostatnich maratońskich niepowodzeń, wiem, że przełamanie zatrze to wszystko i kolejne starty powinny być coraz lepsze. Taktyka z rozmowy powinna być słuszna. 65 minut, to nie powinno być zbyt szybko(kiedy nabiegałem 2:11.20 połówkę miałem w 64:35). Nigdy nie biegałem negativ splitem, z drugiej strony potrzebuję przełamania i wiem, że nawet wynik odbiegający 60-90 sekund od minimum będzie dużą wartością. Nie ma zresztą zbyt dużo o tym myśleć – czas pokaże. W samym biegu nie będzie też czasu na kalkulacje, to grupa i pogoda narzucą taktykę, oby tylko trzymać jak najdłużej!
Gdzieś głęboko wierzę, że to może być dobry bieg, co pokazywały tegoroczne przygotowania i start w Pile, gdzie był rytm, był luz – takie odczucia towarzyszyły mi w 2 najlepszych biegach Maratońskich w moim wykonaniu – pierwsze 30 km to była przyjemność, a kilometry uciekały jak byłyby 500-kami. Podobno kiedy jest tak do 35-tego, wtedy biega się wielkie wyniki…
15 Comments
Wielu kibiców czeka ! Również Artur Kozłowski nie nabiegał wartościowego wyniku w ostatnich maratonach a Arek wraca po kontuzji . powodzenia dla Was. Napisz, gdzie będzie można oglądać relacje.
No i po przerwie Paweł Ochal w Poznaniu 2:18. Na 10 km miał ostatnio podobne czasy na zawodach co Mariusz Giżyński, więc w przyszłym tygodniu we Frankfurcie trzymam kciuki za złamanie 2:20. Trasa szybka, żeby tylko pogoda dopisała jak dzisiaj w Poznaniu.
Marcin,
w zeszłym roku 2x pobiegłem 2:18, mam nadzieję, że ten etap powrotu już za mną i będzie w okolicach mojego rekordu życiowego 🙂 🙂
Miłosz,
Relacja z biegu będzie na stronie Frankfurckiej TV http://www.frankfurt-marathon.com/de/teilnehmer/info/tv-uebertragung.html
Mamy nadzieję, że będą emocje!
Mariusz,
Jestem pewien, że we Frankfurcie będzie świetnie, za co będę ściskał kciuki! Mam pytanie dotyczące wspomnianych „tysięcy”: Ile robisz tych kilometrówek w przygotowaniach pod maraton, w jakim tempie i na jakiej przerwie?
Marcin,
Te moje tysiące z początku wrześnie i z zeszłego tygodnia biegałem szybko, ale w niewielkich ilościach – tylko 8 sztuk w tempie 2:52-2:55/km przerwa 400 m w truchcie. Nie jest to raczej trening specjalny do Maratonu, a środek służący przyspieszeniu prędkości – wyrabianiu/podtrzymywaniu zapasu prędkości. W porównaniu do długich biegów i dłuższego tempa, to takie można powiedzieć długie przebieżki.
Ciągle uczę się treningu Trenera Shvetsova – różni się on diametralnie od „Polskiej szkoły Maratonu”.
Oczywiście takie tysiące są tylko jednym elementem całej układanki.
@Mariusz Giżyński
Dziękuję za wyjaśnienia.
Mariusz. Czy korzystasz z pomocy psychologa sportowego? Przed tym maratonem jest chyba jeszcze większa presja na Tobie niż poprzednio. Kibice, oczekiwania, własna motywacja – to teraz właściwie przeszkoda niż pomoc. Jesteś gotowy na maraton od tej mentalnej strony?
Emil wkracza do gry! Czas może nie zachwyca, ale w następnym starcie może powalczyć o minimum. Zapowiada się dobry rok dla naszych maratończyków (oby z twoim udziałem).
Co do filmu z techniką w komentarzach pisałeś o „stylu bieżniowca” i wysokim bieganiu, czy da się to jakoś zmienić i biegać jak długas, (czyli chyba niżej, ekonomiczniej?)?
Filip,
To prawda, że pomoc psychologa sportowego bardzo się przydaje. Od kilku lat pomaga mi Pani Katarzyna Selwant.
Ja w tej chwili dobrze się czuję. Nie stawiam sobie zbyt wygórowanych celów. Zaczynam półmaraton wolniej o minutę niż w moim rekordowym biegu. Czekam na Maraton jak na duże Święto, nagrodę i nową przygodę. Biegam dla siebie, dla kibiców i traktuję sport jako fantastyczną zabawę. Nie mam zamiaru popadać w skrajności i niepotrzebne depresje – to już przerobiłem i wiem, że nic nie daje.
Już nie mogę się doczekać przyszłej niedzieli 🙂
Emila już wcześniej wymieniałem w gronie faworytów do minimum olimpijskiego. Oczywiście to szalenie trudne zadanie, ale wszystko jest w sporcie możliwe!
Co do zmiany techniki, to potrzebny jest czas, bieganie dużej ilości treningów w warunkach maratońskich (po asfalcie, w startówkach, długie spokojne biegi), a organizm sam wybierze właściwą technikę. Trzeba też o tym stale myśleć – starać się biegać niżej nad ziemią prowadząc stopy, niżej prowadzić kolana. Ulicznicy robią też mniej ćwiczeń dynamicznych, raczej przechodzi się w sile biegowej na podbiegi pod górkę. Nie ma tylu ćwiczeń skocznościowych. Ćwiczymy też bieganie z większa kadencją, faza lotu powinna być skrócona. Destrukcyjne są sile uderzenia o podłoże, które sumują się i objawiają zmęczeniem w końcowej fazie Maratonu, dlatego tego się należy wystrzegać!
Trzeba być cierpliwym, czasem trzeba poświęcić nawet 2-3 sezony, żeby zmienić technikę biegu.
@Mariusz Giżyński
Super Mariusz :). Czerpiesz z biegania radość i to się dobrze słyszy! Piszesz, że traktujesz sport jako fantastyczną zabawę. ALe czy to nie jest też Twój sposób na życie? Trochę wkraczam tutaj w Twoje prywatne życie, ale z czego się utrzymujesz? Organizacja imprez? Wojsko? Ciekawi mnie to, bo sytuacja finansowa lekkoatletów to częsty problem. Daleko Wam do piłkarzy. Niestety…
Jeśli nie chcesz – nie odpowiadaj oczywiście ;). Pozdrawiam.
@FilipO
Niestety nie żyję wyłącznie z biegania jako zawodnik. Nie jestem pełnym zawodowcem. To byłoby genialne, ale w naszej rzeczywistości absolutnie niemożliwe.
Robię kilka drobnych rzeczy poza treningiem – wszystko oby tylko z najmniejszą szkodą dla biegania.
Nie jest to idealna sytuacja, ale cóż… Z drugiej strony nie jest dobrze być skupionym tylko i wyłącznie na jednym – to depresyjne i mało rozwijające ogólnie. Jak to mawiali antyczni – Kalos Kagathos 😉
hej Mariusz,
Jak ostatnie dni przed maratonem? Mam nadzieję że przede wszystkim w zdrowiu, bo pogoda w Warszawie nie rozpieszcza.
Pozdrawiam
Dziękuję, jest ok 🙂
Zaraz coś więcej napiszę…