W piątek warunki do biegania były genialne. We wtorek przez lekkie zatrucie pokarmowe (chyba 3-ci raz w życiu zatrułem się…chyba jestem coraz bardziej delikatny) wypadł mi krótki interwał, toteż byłem wypoczęty, ale z drugiej strony po 400-setkach dłuższe tempo biega się zwykle bardzo dobrze. Byłem przez to niespokojny.
Do zrobienia miałem 5 x 1500 m. Dostałem zakaz sprawdzania się i bicia rekordów. Dobrze się rozgrzałem i ruszyłem – oczywiście za szybko 🙂 po 500-setce zwolniłem i czułem się jak na II zakresie. W przerwie miałem truchtać 500 m w tempie 4:00-4:10/km, pierwszą przerwę przebiegłem w tempie na 3:30/km. Kolejne odcinki były jeszcze łatwiejsze. Gdybym musiał, przebiegłbym ich spokojnie 10 na wydaje mi się zbliżonym zmęczeniu. Średnie tempo wyszło lekko poniżej 3:03/km. W przerwach częstość skurczów serca spadała do 130 uderzeń na minutę. Pisze to w środę wieczór, a jeszcze nie wierzę, że tak to wyszło.
Całe pół roku trenuje się, dba o siebie, robi wszystko, żeby doczekać właśnie takich chwili, kiedy uda się przygotować formę. Czasem w treningu zdarzają się liczne błędy, błądzi się, trafia kulą w płot, a czasem jak wyjdzie i wejdzie się choć na chwilę w ulotny stan formy, to jak tu nie być szczęśliwy. Oczywiście teraz trzeba to wykorzystać i przełożyć na wynik.
Frankfurt wydaje się perfekcyjny. Bardzo liczna grupa z 3 Pacemakerami na 1:05.30.
Prognoza pogody długoterminowa ideał 🙂 oby tylko trafić na słabszy wiatr… W dużych grupach biega się mimo nawet trudnych warunków dużo łatwiej.
Nie lubię tych ostatnich dni, bo stres zaczyna się udzielać, choć tym razem jestem jakiś dziwnie spokojny. Może Półmaraton w Pile zrobił swoje – nabrałem pewności siebie, że mogę jeszcze szybko biegać. Nabrałem przede wszystkim mnóstwo przyjemności z biegania. TO były najprzyjemniejsze przygotowania jakie pamiętam – dużo fajnych treningów – szybkie rozbiegania w dużej ilość, były zawsze moimi ulubionymi, szczególnie te długie. Takich treningów od początku sierpnia zrobiłem ok 10-ciu. Właśnie w ostatnią niedzielę przebiegłem 24 km dość szybko.
We wtorek poważniejsza próba – 5 km w 15:19. Pogoda była podczas ostatnich dni bardzo kiepska, do tego od niedzieli redukuję węglowodany i kalorie. Schudłem już do 61 kg. Czuję się lekki, ale bez ulubionych węglowodanów coraz słabszy. Jutro mam jeszcze 15 km szybszego rozbiegania, ale już po śniadanku z dżemem i miodem. Idę już spać, bo nie mogę doczekać się posiłku 🙂
11 Comments
Powodzenia Mariusz!
Też jestem dziwnie spokojny o Twój wynik 😉
A będzie może jakaś relacja zeby na żywo pokibicować i cieszyć sie zrobieniem Twojej zyciowki i minimum kwalifikacyjnym na RIO?
@Ernest
Witam,
Relacja z biegu będzie na http://www.frankfurt-marathon.com/de/teilnehmer/info/tv-uebertragung.html
Jak dowiem się o TV, to napiszę.
Pozdrawiam i miłego oglądania!
Powodzenia!!! Trzymam kciuki!!! Zrób wszystko dokładnie co zaplanowałeś i będzie SUPER WYNIK a przede wszystkim Radość z Ścigania !!!
Podobno w Niedzielę z naszych pobiegniesz tylko z Arkiem Gardzielewskim, ale bez Artura Kozlowskiego. Ostatnio w Pile biegliscie razem, tym razem tylko we dwóch?
@Ernest
To prawda, Artur zrezygnował ze startu. Niestety dopadła Go kontuzja, wypadł ponad tydzień z treningu, a więc nie ma mowy o tym, żeby być właściwie przygotowanym.
Powodzenia Mariusz! Trzymam kciuki za Twój start. Liczę, że Twoje dobre przeczucie Cie nie zawiedzie i wypełnisz kwalifikację olimpijską na RIO2016.
Choć w Lubinie, gdzie tez biegłem, udało mu sie dyszkę w pięknym stylu wygrać 29m37s jak zapewne wiesz bo tez śledzisz poczynania Waszej czołówki. Zreszta jak Tobie w W-wie
Kibicuje Wam mocno, szczególnie Tobie, bo dzięki Tobie dowiaduje sie więcej o bieganiu i rozwijam biegowo Trzymam kciuki, żebyś miał sprzyjające warunki do zyciowki! Będę oglądał i trzymał kciuki! Pozdrawiam Ernest
@Ernest
Miło słyszeć, choć ostatnio mniej piszę o treningu… W programie „O co biega” na Canal+ jest więcej treści. Postaram się to nadrobić na blogu 🙂
W Maratonie jest tak, że szybka dycha nie zawsze przekłada się na dobry wynik w Maratonie. W Maratonie liczy się całość długoletniej pracy, a ostatnie 3-4 miesiące przed startem muszą przebiec idealnie, żeby marzyć o sięgnięciu po swoje maksymalne możliwości. Myślę, że dlatego Artur zrezygnował z biegu we Frankfurcie.
Moim zdaniem każdy wyczynowiec wie, że jeśli jest źle przygotowany, to „średni Maraton” nie pomoże, a nawet zaszkodzi w tych długofalowych przygotowaniach.
Mariusz powodzenia, ja w niedzielę debiutuję na dystansie półmaratonu w Gdańsku 🙂
Zgadzam sie z Tobą
A pisząc, że rownież dzięki Tobie rozwijam sie biegowo miałem na myśli całokształt Twojego udzielania sie dot. dzielenia sie Twoim doświadczeniem z innymi, rownież w ” O co biega” u Rosoła.
Lekkich nóg na Maratonie! Niech Twoje przygotowania przełożą sie na satysfakcję z biegu