Dziękuję za Wasz doping na trasie i pod sceną podczas dekoracji – to było tym, dlaczego warto trenować i wygrywać!
To mój kolejny start w Biegnij Warszawo. Byłem już 2, 3, 5-ty. Wreszcie udało się wygrać, z czego bardzo się cieszę 🙂 🙂 🙂
30:20 to nie szał wynikowy, ale rozważając okoliczności jest ok!
Biegnij Warszawo miało swoje początki w Run Warsaw, która to impreza + akcje wspierające dały sygnał Polakom do biegania. Dlatego zawsze, kiedy tylko mogę, z chęcią startuję w tradycyjnie 1 niedzielę października.
Wczoraj przyjechałem z obozu, niestety tak się złożyło, że prowadziłem auto całą drogę. Podzieliłem sobie 1400 km noclegiem w okolica Norynbergi, ale i tak lekko nie było. Zaraz po górach biega się zwykle świetnie – dzisiaj było ok. Na pierwszych 2 km praktycznie nie oddychałem w porównaniu do rywali – tak działają góry. Drugie utrudnienie z jakim musiałem się zmierzyć to zmęczenie po poprzednim rewelacyjnym tygodniu ciężkiej pracy. To była wielka „robota”, gdzie udało się zrobić 3 fantastyczne jednostki treningowe.
Wszystko powyższe sprawiło, że dzisiaj nie otworzyłem się na zmęczenie, biegłem kontrolnie, nie poszedłem na całość, wiedziałem, że nie mogę tego zrobić. Częstość skurczów serca była wysoka, max nawet 187, ale to dla mnie nic wielkiego, bo na podobnym średnim zdarzało się pokonać Maraton.
Myślę, że dzisiaj każdy miał problem z mocnym bieganiem. Ja do podbiegu czułem się rewelacyjnie – luz widać na filmie:
Podbieg oczywiście zrobił swoje – nie pędziłem, pobiegłem rozsądnie ok. 3:10 (średnia całości 3:02). 5 km w 15:11. Po podbiegu zaczęła dokuczać temperatura. Jeszcze w piątek biegałem w Sant Moritz w rękawiczkach, a tu 23 stopnie w cieniu. 7 kilometr na Pięknej był pod wiatr, a to i tak zawsze trudny moment każdej dyszki. Później Aleje z wiatrem, gdzie niosło, ale na Placu 3 Krzyży na 9-tym znowu pod wiatr – wyrównałem oddech i popracowałem mocniej ramionami, zmęczenie narastało.
Ostatni kilometr już z górki, tam kolejny zorganizowany punkt kibicowania – to generalnie świetny pomysł Organizatorów! Spiker kierujący dopingiem i dużo zgromadzonych osób. Na całej trasie było dzisiaj mnóstwo kibiców, szczególnie zapamiętałem obrazek jak dwoje Seniorów ze szczerym uśmiechem biło brawo w wielkim entuzjazmem i radością 🙂
Na ostatniej prostej, ostatnie 200 m szczelnie obstawione po 2 stronach – TO JEST TO!!! To była dla mnie ta chwila zapłaty za ciężką pracę. Później kilka wywiadów, pod koniec straciłem głos… Na podium „piątka” z Panem Przemysławem Babiarzem.
Było świetnie, teraz tylko dobrze się zregenerować i przepracować owocnie kolejne tygodnie.
3 Comments
Panie Mariuszu, przede wszystkim gratulacje za zwycięstwo i świetny jak na okoliczności wynik. Chciałbym przy okazji zapytać, co to za „startóweczki” widać u Pana na załączonych obrazkach? to jakieś zoom streaki? Pozdrawiam
Dziękuję pięknie!
Na stopach Nike Zoom Streak 3. Kultowe startówki, jak dla mnie najlepsze – najbardziej dynamiczne.
Dodam, że już nieprodukowane 🙂