Ostatni tydzień upłynął pod znakiem dosyć wysokiej intensywności. Zaczęło się od opisanego wcześniej III zakresu we wtorek, następnie po 2 luźniejszych dniach (w środę 24 km rozbiegania + odnowa i czwartek 2 krótkie rozbiegania w tym jedno z podbiegami pod górkę) w piątek przebiegłem 16 km w klasycznym II zakresie, a już następnego dnia 25 czterystumetrówek na dużej jak dla mnie prędkości (trening zrobiłem jak zazwyczaj w zabawie biegowej 1:10/1:10 w 5 seriach z przerwami co 5 sztuk dłuższą).
Całość zakończyliśmy długim rozbieganiem. Wyszło mi 2:10.43 spokojnego biegu. Czyżby to coś znaczyło? tak naprawdę mam nadzieję na lepszy wynik w tym roku 🙂
Jestem bardzo zadowolony z ostatnich dni. Mimo, że pogodę mamy w kratkę, to wszystkie trudniejsze treningi wypadają w idealnych warunkach. Prędkości są bardzo dobre, częstość skurczów serca zarówno podczas wysiłku jak w spoczynku sygnalizują już dużą adaptację do wysiłku. Co ciekawe nawet po trudnych treningach restytucja obrazowana częstością skurczów serca w spoczynku jest w granicach 36 ud./min, z minimalnymi wartościami nawet 32 ud./min. Testy ortostatyczne, które robię regularnie za pomocą Polara RS800 wskazują ciągle 1 i 2, czyli pełną lub normalną regenerację, mimo że nakładam na siebie bodźce i ogólnie bywam zmęczony. Jest to z pewnością kolejny objaw świeżości. Zobaczymy na ile tej świeżości wystarczy…
Regularnie też obserwuję mleczan we krwi. Na krótkich odcinkach nie ma już problemu (wczoraj po 25 odcinku poniżej 2 mmol/L), zdecydowanie więcej zmierzyłem podczas wtorkowych „czwórek”. Teraz nad tym właśnie skupiać się będzie główna praca. Zostało 9 tygodni do wiosennego Maratonu.
Jeszcze we wtorek trudny tempowy trening i w środę do domu, a śnieg niech się nadal topi 🙂
2 Comments
Trzymam kciuki Mariusz powodzenia, niech ścieżki biegowe doprowadzą Cię do wyznaczonego celu a kontuzje omijają szerokim łukiem 🙂
i pozdrawiam całą Waszą trójkę
@Jacek Żółtowski
Dziękuję Jacku, również Was pozdrawiam i do zobaczenia na „jakimś” biegu 🙂