Trening idzie dobrze, ale nie mogę zbliżyć się do komputera i coś więcej popisać, bo Zosia też chce 🙂
Już za niespełna 8 tygodni będę miała na trasie nowego kibica, co przyznam bardzo mobilizuje, ale też zobowiązuje…
Wielu zawodników mówiło mi, że po narodzinach dziecka dochodzi czynnik odpowiedzialności za rodzinę i jest jeszcze większa motywacja do pracy i absolutnie nie da się odpuścić podczas walki. Ja generalnie problemu z motywacją i nieodpuszczaniem nie mam, ale jak ma być tego jeszcze więcej, to czemu nie…
Po powrocie z Portugalii szczęście sprzyja, warunki są wprost idealne, chciałbym aby tak było 13 kwietnia.
Udało się zrobić 2 bardzo dobre treningi: w sobotę 30 km w tempie 3:30/km na dużym luzie, niskim mleczanie i częstości skurczów serca – średnia poniżej 160 ud./min. Wczoraj biegałem krótsze tempo – 500-setki z tysiącami na zmianę z prędkościami do 10 km. Żywe przerwy sprawiły, że nie był to łatwy trening, ale w sumie odcinków niewiele, bo w sumie wyszło 10 km szybkiego biegana. Niewiele, bo w sobotę prawdziwy trening – test na dłuższych odcinkach, a już w poniedziałek kierunek Kenia.
1 Comment
Udanego obozu, czekam na relacje. Powodzenia