Nie ma co ukrywać. Szału nie ma.
Pozytywne jest to, że cały sierpień i większość września mam wreszcie „przetrenowane”. Udało się nawet w jednym tygodniu przebiec 150 km. Kontuzja biodra z wolna się „wygasza”. Po trudniejszych treningach czasem uraz wraca, ale zwykle 2 luźniejsze dni pomagają. Nie jest to w pełni komfortowe, ale już coraz więcej myślę o treningu, a nie o leczeniu, a to jest zwykle przełomem w dochodzeniu do pełni sprawności.
Problemem jest ciągle staw krzyżowo-biodrowy, który nie raz już mi dokuczał w różnym stopniu. W tej chwili zaczynam nad nim panować i mam nadzieję, że dobranymi ćwiczeniami rehabilitacyjnymi uda się zażegnać problem.
W sobotę 19 września startowałem w Mistrzostwach Polski na 10000 m w Karpaczu. Miał być do dla mnie test obecnej dyspozycji. Jasne było, że ze względu na powyższe problemy, nie byłem w stanie walczyć o medale, więc skupiłem się na pomocy kolegom i poprowadzeniu biegu. Po cichu liczyłem na 4 km po 2:55-2:54/km. Niestety udało się dużo mniej. Karpacz jest trudnym stadionem do biegów wytrzymałościowych i sam się o tym przekonałem. Niby jest tam tylko wysokość 600 m n.p.m. – dla mnie po 6 okrążeniach była już sporym problemem. Czułem się źle – skończyłem wcześniej, niż sobie założyłem… „Nie zganiam” oczywiście na stadion – to głównie forma była bardzo słaba.
Po powrocie z obozu w Szklarskiej Porębie, Jakuszycach, czy Zakopanem zawsze biega mi się trudno. szczególnie pierwsze 5 dni są najsłabsze, dlatego robiłem tylko wybiegania i raz II zakres. Wyszło całkiem nieźle – najlepiej od pół roku💪
Za to w piątek umówiłem się z Jackiem Wichowskim na wspólny trening tempowy w Parku Skaryszewskim – 10×1 km. Pogoda była doskonała. Asfalt rano oczyszczany z liści przez obsługę parku – idealny. Tylko trenować.
Założyliśmy sobie tempo w granicach 3:05. Wyszło znacznie lepiej, a mleczan 6,8 mmol/l.
Zwykle obstawiam ile pokaże urządzenie po treningu, Kiedy czuję już swój organizm zwykle zaczyna iść mocno do przodu. Obstawiłem 6,5 mmol/l.
Przez 7 powtórzeń czułem się bardzo dobrze – komfortowo i luźno. Dopiero 8 powtórzenie i później 10-te były problematyczne.
Miał być to trening typowo ładujący – bez sprawdzania się i walki. Taki zdecydowanie był. Średnia wyszła nawet poniżej 3:02, przerwa 2 min w truchcie.
Podobny trening wykonaliśmy w lutym, czasy były podobne, ale zmęczenie wtedy olbrzymie. Zatem jest bardzo dobrze. Choć czasy nadal mało imponujące. Jest to jednak sytuacja, z którem może z wolna rodzić się coś o wile lepszego, na co bardzo liczę ✊