Już o tym pisałem… bieżnia moja miłość, ale ta bez wzajemności. Nie każdy rodzi się do tego, w czym chciałby być najlepszy. „To nie Ty wybierasz w sporcie, to dyscyplina i konkurencja w końcu znajdą Ciebie..”
Bieżnia i bieganie w kocach lekkoatletycznych to doskonała droga do poprawy motoryki. Mówią o tym Trenerzy, wiedzą o tym Zawodnicy. To działa! Na moim przykładzie widać jak na dłoni. Biegam teraz mało objętościowo(oczywiście organizm pamięta), przesunęły się prędkości i na 10 km w ostatni weekend wyszło 30:20, mimo, że warunki nie były sprzyjające. Zobaczymy jak wyjdzie w najbliższą sobotę, jedno jest jednak pewne – jest wystarczający zapas prędkości, żeby brać się za trening maratoński. Dzisiaj przebiegłem na pobudzenie 4 x 1 km po 2:45 – na luzie, na dużym luzie. Już po minucie oddech i częstość skurczów serca wracały do wartości spoczynkowych – to była czysta przyjemność jak na przebieżkach.
Jeszcze w sobotę wspomniany start na 10 km, ale już nie mogę doczekać się treningu w Szklarskiej Porębie. To uczucie jakby kupić nowe wymarzone auto na które długo się odkładało i teraz czas na przejażdżkę po dziewczynę :).
Mistrzostwa Polski zawsze mają wielki, podniosły klimat. Niestety rozgrywane są przy praktycznie pustych trybunach. Wiele czynników o tym decyduje, czasami niezależnych od organizatora. W Krakowie nie widać było szczególnego starania o Widza. Kiedy rozgrzewałem się do biegu maszerowały tłumy kibiców do hali widowiskowej na pokazowy mecz koszykówki. Nie wiem, czy w innym kraju bardziej na zachód zrobiono by podobnie. Mecz mógł przecież równie dobrze odbyć się w sobotę. Nie wydaje mi się również właściwym, że zawody lekkoatletyczne – najważniejsze w roku w kraju, odbywają się w niedzielę, poniedziałek i wtorek. Ok są wakacje, ale ludzie mają pracę, dom, obowiązki…
Bieg wystartował o 19:15, było jeszcze piekielnie gorąco. Już po 2 okrążeniach każdy chwytał gąbki z wodą. Czułem, że oddycham gorącym powietrzem. Aż prosiło się, żeby biegi długie rozgrywać 1.5 do 2 h później. Wtedy warunki były wręcz idealne. Nie mam jednak co narzekać, 3000 m z przeszkodami puszczono o 17-stej….
Mina mówi sama za siebie. 10 lat temu zdobyłem swój pierwszy medal Mistrzostw Polski seniorów na 5000 m. Była szansa na powtórzenie sukcesu, ale przez złą taktykę i trochę słabszy dzień nic z tego nie wyszło.
Jednak bądźmy uczciwi – rywale byli lepsi, a ja byłem najstarszy w stawce, mam na koncie już sporo Maratonów, które nie dają już depnięcia na końcówce – trzeba było iść tempem z długiego finiszu!
Ogólnie wyszło średnio, wracałem do domu jakiś zgaszony całą tą imprezą, ale szczęśliwy, bo to było to, co rzeczywiście lubię. Teraz patrzę na to z perspektywy biegów ulicznych, które są o niebo atrakcyjniej zorganizowane, dynamiczniejsze i popularne. Cieszę się, że wybrała mnie ulica! 🙂
3 Comments
W Gdańsku też trochę do medalu zabrakło, ale te praca odda jesienią na maratonie, powodzenia!
W tym roku Mistrzostwa Polski na 5km, na 5000m, na 10km. Będzie próba na połówkę w Pile? Tam powinno być łatwiej, bo na ogół nikt z czołówki nie startuje. Może warto spróbować?
@lecek
W Pile prawdopodobnie pobiegnę.
Nie chodzi mi o zdobywanie medali, bo one tak naprawdę nie wnoszą nic poza prestiżem i budowaniem pewności siebie. To samo można osiągnąć równie dobrze w innych biegach.
Wybieram Mistrzostwa Polski, żeby biegać z zawodnikami na podobnym poziomie (duże grupy takich zawodników) – tu też lepiej, kiedy startują mocniejsi, wtedy łatwiej przekraczać granice i podnosić swoje umiejętności.
W Półmaratonie rzeczywiście powinno być mi łatwiej, jednak tam będę w okresie wzmożonego treningu, gdzie bez świeżości trudno o szczyt formy.
pozdrawiam!