Od 27 grudnia jestem z rodziną i przyjaciółmi w portugalskiej Albufeirze, położonej nieopodal Afryki. To mój pierwszy sylwestrowo-noworoczny wyjazd do cieplejszego klimatu. Zazwyczaj czas ten spędzałem na spokojnym budowaniu formy w śniegach naszego kraju. Zamysłem jest przyspieszenie treningu, do czego najlepsze są idealne warunki, nie tylko te „pod nogą”.
Warunki do treningu jakie spotkaliśmy na miejscu są idealne – temperatura ok. 15-16 stopni Celsjusza (aż nawet w odczuciu zbyt ciepło), do tego czasem świeci słońce. Tereny urozmaicone, dużo asfaltu poznaczonego dokładnie co 100 m przez chodziarzy, ale również tereny crossowe z pętlą 2 km, gdzie kilka lat temu rozgrywane były Mistrzostwa Europy w biegach przełajowych, a także co roku odbywa się znany cross. Można też biegać po malowniczych wydmach, tuż przy samym morzu. Sama plaża jest zbyt miękka, ale tam można wybrać się na krótkie bieganie boso, co raz zrobiliśmy na koniec treningu, chłodząc przy okazji nogi w oceanie. Są także długie podbiegi, jeden ma nawet ponad 600 m długości – tam też mam zamiar potrenować, teraz włączyłem go w ok. 1,6 km pętle popołudniowych rozbiegań.
Od samego przyjazdu trening wychodził bardzo dobrze, zrobiłem bieg crossowy w 2 zakresie intensywności, 2 razy przebieżki. Mam jednak ciągle dręczące poczucie, że wreszcie trzeba zacząć poważnie trenować, a ja ciągle robię tylko podstawy ku temu. Kiedy wczoraj miałem zrobić pierwsze 400-setki, dzień wcześniej dopadło mnie zatrucie pokarmowe. Po ostatnich rutynowych badaniach krwi parametr żelaza wyszedł trochę słabo, więc od razu zwiększyłem w diecie podaż tego pierwiastka. Najlepszy źródłem oprócz czerwonego mięsa, którego dużo jeść się nie da, są np. wątróbka, czy kaszanka i to ta ostatnia mnie zgubiła. Portugalski produkt jest mocno przyprawiony, ma posmak ziół i nawet wina. Niestety to okazało się zgubne – cały Sylwester wyjęty z życia.
Coż, wiadoma sprawa, że jeszcze nie jedna przeszkoda na drodze. Teraz zostało 3,5 miesiąca treningu, ostro trzeba się brać do roboty. Dzisiaj tylko trening rozruchowy, a jutro tak długo oczekiwany pierwszy interwał, ale wreszcie na prędkościach startowych, czego od wielu miesięcy nie było i gdzie są moje największe braki.
Jak mówi cytat Walta Disneya z książki Pauli Radcliffe, którą dostałem pod choinkę „Przestań o tym mówić, tylko zacznij to robić”.
3 Comments
Bardzo ciekawe spotkanie w Ergo, z wielkim zainteresowaniem obejrzałem. Powodzenia!
obiecywałem sobie, że tym razem będę mówił zwięźlej i zamknę się w godzinie, niestety nie wyszło…
Ja jak oglądałem, to żałowałem, że nie trwało dłużej… jak ktoś wie co mówi i mówi ciekawie i zrozumiale, to nie dość, że dużo się można nauczyć to jeszcze jest to sama przyjemność.