Dzisiaj rano byłem w Polskim Związku Lekkiej Atletyki. Po udanym zakończeniu sezonu i drugim wyniku w tabelach w kraju, poszedłem poprosić o choć małą pomoc w przygotowaniach do najważniejszego, olimpijskiego sezonu.
Od progu zostałem bardzo mocno zgaszony. W sumie się tego spodziewałem, ale spróbować było trzeba.
Dowiedziałem się przy okazji z pierwszej ręki, jakie jest podejście związku do Maratonu i dlaczego minimum jest tak „podkręcone”. Oczywiście argumenty związku mnie nie przekonały, potwierdziły raczej przypuszczenie i ogólnie panującą opinię, że nikt tam nie orientuje się zbytnio w temacie mojej konkurencji. Wydaje mi się, że Maraton większość osób w PZLA traktuje jako kulę u nogi – trudno.
Teraz znowu pozostało mi liczyć na siebie. Okazuje się jednak, że jest to przygnębiające uczucie.
Idę pobiegać, z pewnością zaraz mi przejdzie – zawsze tak jest.
25 Comments
brak komentarzy
jakie byly argumenty zwiazku ?
Generalnie zdziwiłbym się gdyby się ucieszyli na Twój widok i wyrazili chęć współpracy… No chyba że byłbyś sprinterem, a nie maratończykiem… Nie poddawaj się i powodzenia!
Argument jest prosty: maraton słabo wygląda w telewizji, nikt nie będzie siedział ponad 2h przed telewizorem patrząc jak ludzie biegną, więc nie obejrzy siedemnastu reklam proszku do prania.
@Gumbas
To nie chodzi o popularność konkurencji, raczej o brak zainteresowania związku Maratonem i generalnie biegami długimi, które nie dają w tej chwili medali. Takie działania nie rozwiążą jednak sytuacji, a nawet pogłębiają problem. Ewidentnie w PZLA brakuje pomysłu na szkolenie.
Zostawmy to, szkoda gadać, samemu trzeba działać.
Gdyby jednak Ci wyszło to będzie to WSPÓLNY sukces 🙂 Bo sukces ma wielu ojców. Olać to – rób swoje, tak jak napisałeś „samemu trzeba działać”. Powodzenia!
brak słow, wydawało się, że coś się tam zmieniło….
Dopóki w tym wszystkich zabetonowanych związkach będą rządzić „leśne dziadki” nic się nie zmieni – żenada.
Pozostaje własna satysfakcja z osiąganych sukcesów i zawsze wierni kibice!!:)
Mariusz czy można na stronie w komentarzach bluźnić 😀 ?
przykre to, szczególnie gdy widzi się wzrastającą popularność biegania masowego w Polsce, zawodowcy pozostawieni są sami sobie, a dzieciakom w szkołach potrzebni są sportowi herosi. Trzymam kciuki za lepsze jutro.
dopóki w tym kraju w takich organizacjach będzie siedział taki beton jak np. w pzpn to się nic nie zmieni, dla nich ważne, że mają kasę na wypłaty i tyle w temacie….
Może za kilkadziesiąt lat jak wymrą takie mamuty z tamtej epoki to coś się zmieni, a na razie to nie ma co liczyć.
Można liczyć tylko na siebie! Dasz Mariusz radę! 🙂 powodzenia!!
PZLA, PZTri, PZPN… to instytucje, które radziłbym szerokim łukiem omijać, gdyż są one zainteresowane wyłącznie swoim zadkiem a nie sportowców, szkoda mówić, żal d*** ściska 🙁
Nie przejmuj się Mariusz nimi i walcz dalej.
Skoro już Pan pisze o odmowie szkolenia przez PZLA, to chyba wypadałoby napisać jakie Pan argumenty podał za tym, żeby był Pan szkolony, a jakie argumenty podało Panu PZLA, by Pana nie szkoli. A tak to zostawia Pan innym osobom pole do domysłów i grę na ich emocjach. Medal z Mistrzostw Polski nie uprawnia do szkolenia (zresztą w tym roku Pan na żadnych Mistrzostwach nie wystartował). Minimum na żadną imprezę Pan nie ma i póki co nie jest nawet blisko. A co do klasy sportowej, to dzięki niej będzie Pan w kadrze (co nie jest niestety równoważne z uzyskaniem szkolenia). W każdym razie póki co to jest tylko tak jakby połowa artykułu – czekam (i sądzę, że nie tylko ja) na resztę.
Bo Ty źle do nich poszedłeś przygotowany. Trzeba było iść z flaszką. Oni lubia trunki. Najlepiej było to widać w Pekinie… no comments…
@ventek
Czyżby Pan Haczek? Obojętnie kim Pan jest, proszę kilka razy przeczytać swoje „argumenty”. Można z nich wywnioskować, że zawodnik szkolony zostanie wówczas gdy samemu dojdzie do wyników uprawniających go do startu w imprezie mistrzowskiej. Czy nie wydaje się Panu, że to właśnie związek powinien nieść pomoc zawodnikom perspektywicznym? Proponuję Panu pewien klucz postępowania:
1) Wchodzi Pan na stronę PZLA w celu odszukania statystyk podsumowania sezonu
2) Wpisuje Pan w google „Mariusz Giżyński wikipedia”
3) Wchodzi Pan na stronę śp Henryka Gąszczaka i klika w zakładkę „maraton”
Realizacja tych trzech niezwykle pracochłonnych punktów zajmie Panu 5minut, zakładając jednak, że do tej pory nie był w stanie Pan tego zrobić proszę sobie wygospodarować cały kwadrans. Cóż Pan uzyska?
1) Zorientuje się kto stanowi trzon tej konkurencji w naszym kraju
2) Zorientuje się Pan ile medali MP zdobył Mariusz Giżyński, co będzie dowodem na to iż nie omija Mistrzostw Polski – niezwykle ważnych, prestiżowych i motywujących dudniącym echem pustych trybun zawodów (co jest również zasługą nieudolności PZLA).
3) Zorientuje się Pan, który wynik w krajowych tabelach All-Time posiada zawodnik Giżyński i odpowie Pan na pytanie czy 24 osoby, które pobiegły szybciej od zainteresowanego w ciągu 90 lat istnienia PZLA to dużo czy mało.
Reszty podpowiadał nie będę, zasugeruję tylko aby spojrzał Pan jeszcze na progresję wyników w maratonie Mariusza Giżyńskiego. Uprzedzę jeszcze Pana zanim wytoczy mi Pan argument o dalekiej pozycji w tabelach światowych naszego zawodnika. Znajdzie Pan przed Mariuszem pokaźną ilość zawodników głównie z Kenii i Etiopii. Niech Pan weźmie jednak pod uwagę, że tylko po 3 z danego kraju jedzie na IO.
Źle piszesz Karol, trzeba było iść z flaszką i z 5 % lub 10 % zwrotem dla działaczy za szkolenie. Teraz chyba takimi % operują. Maraton w Polsce jest coraz mocniejszy, a oni podcinają skrzydła.
@ventek
Generalnie jak pisałem, poszedłem poprosić o pomoc. Związek ma prawo odmówić i ja to mimo wszystko szanuję.
Nie chcę odtwarzać całej rozmowy, bo tak się nie da. Nie wszystko było powiedziane, wiele wywnioskowałem z otrzymanych odpowiedzi. We wpisie wyraziłem swoje emocje.
Mówiłem o moim progresie, o tym, że mam minimum IAAF, że mam rezerwy treningowe i PZLA będzie miało ze mnie pożytek w przyszłości. Widocznie byłem zbyt mało przekonywujący.
Większość rozmowy polegała na obronie konkurencji Maraton przed dyskryminacją.
Fakt, nie mamy wielkich szans na najwyższe pozycje w Londynie, a to jest niestety jedyny cel związku – medale. Niestety również to, co będzie w przyszłości z Lekką Atletyką i co stanie się z niektórymi konkurencjami, które akurat nie mają w tej chwili czołówki światowej, nie jest, w moim przekonaniu, zupełnie brane pod uwagę przez związek.
Wg. mnie w sporcie liczy się coś więcej, niż tylko takie komercyjne podejście, a za parę lat niech martwią się inni…
Za 2 lata mamy Mistrzostwa Europy, mamy tam szanse na medale indywidualnie, jak również start drużynowy. Za 5 lat kolejne Igrzyska. Choćby wczoraj Arek Gardzielewski pobiegł 2:13.07 i będzie mocnym punktem zespołu. Na tle Europy wyglądamy naprawdę nieźle! Nam potrzebne jest doświadczenie w dużych imprezach, a jeżeli minima światowe są przez nas spokojnie osiągane, dlaczego kładzie się nam kłody pod nogi??? Nasi koledzy z innych krajów z wynikami 2:16-2:17 będą startować w Igrzyskach! Koszt wysłania nas na Igrzyska jest symboliczny, ale ktoś zaciął się, żeby utrudniać nam życie.
To, że nie dostałem szkolenia, to trudno. Nawet, że w zeszłym roku miałem pomoc (4 obozy krajowe, ubezpieczenie i leczenie), teraz poprawiłem się minutę, a pomocy brak. Tu nie ma jednak konsekwencji…
Pozostaje mi tylko przygotować się za swoje pieniądze i pobiec poniżej 2:10:30 i taki mam teraz plan.
I tak trzymaj Mariusz. Dobrze będzie. Tym większa satysfakacja jak się uda, czego Ci bardzo życzę i w co głęboko wierzę. Pozdrawiam
Duża impreza klapa mizeria medalowa, szeroko dyskutowane przyczyny i obiecane plany naprawy szkolenia, struktur itp. Następna wielka impreza znowu to samo. Skąd my to znamy. Koło się zamyka z takim podejściem i wraca powtórka z historii.
Niestety w życiu nie ma tak, że rodzą się ludzie i od razu bez żadnych nakładów z dnia na dzień stają się mistrzami. Albo zależy związkowi na inwestowaniu w sport i na jego rozwoju /selekcji, szkoleniu, stwarzaniu optymalnych warunków przynajmniej najlepszej grupie/, albo liczy na przypadki i jakieś tam medale od czasu do czasu.
Nie chcę już nawet mówić jaka mizeria byłaby w sporcie, gdyby tak np. nauczyciele w szkołach nie pracowali /często społecznie/ z młodzieżą po godzinach, gdzie z pasją przekazują swoją wiedzę i doświadczenie.
Jeśli takie są realia, jak tutaj zostały opisane przez Pana Mariusza, to czemu się dziwimy faktom startowania danego sportowca dla innego kraju, który zapewnia optymalne warunki do treningu, rozwoju, wyników…
PZLA-owskie myślenie, jak Mariusz będziesz biegał maraton na wynik 2:05-2:06 to wtedy zapewnią Ci szkolenie.
A PZLA proponuję minimum na kolejne igrzyska w granicach 2:05 wtedy to będą polscy zawodnicy naprawdę wysokiej klasy:) I kasę uda się zgarnąć jak nic, prawda?:)
@Lux Pi
Z ciekawości sprawdziłem, o czym Pan napisał (i zajęło mi to mniej niż 5min). Mnie Pana argumenty nie przekonały:
1) tyle osób ma drugie miejsce w tabelach ile konkurencji
2) na wikipedii jest opisanych kilka tysięcy sportowców
3) zawsze ktoś zajmuje 25 miejsce w tabelach, ale czy jest to powód na to, żeby ktoś jechał na IO?
No i dodatkowo może faktycznie ktoś przeliczy które miejsce zajmuje Pan Mariusz po podliczeniu 3 zawodników z jednego kraju (obawiam się, że na tle innych konkurencji nie wypadnie to zbyt dobrze).
No a co do progresu to z całym szacunkiem Mariusz Giżyński ma 30 lat. Chyba lepiej, żeby PZLA zainwestowało w Gardzielewskiego, Kozłowskiego czy Brzezińskiego, bo są znacznie młodsi i mają lepszy (jak Pan to nazwał) progres?
Z Twojego toku rozumowania wynika że zawodnik 30-letni to powinien iść na emeryturę ? Chyba człowieku nie znasz się na maratonach i nie wiesz w jakim wieku osiąga się najlepsze wyniki w konkurencjach wytrzymałościowych. Pewien Włoch nie będę przytaczał nazwiska bo i tak to Ci nic nie powie w wieku 35 lat uzyskał wynik 2,07,22. Tok myślenia i inwestowania w młodzież mamy przerobioną. Młodzi są wyciskani jak owoce w sokowirówkach aby osiągnąć sukcesy jako juniorzy ponieważ klub za takich zawodników dostaje dofinansowanie, natomiast senior to już interes nieopłacalny. Żeby pisać takie bzdury to trzeba sprawdzić albo zapytać jakiegoś prezesa klubu Panie trastok. Pozdrawiam.
@trastok
Z całym szacunkiem, ale nie zgadzam się z Pana tokiem rozumowania, a początku Pana wypowiedzi nie do końca mogę zrozumieć. Wydaje mi się, że myli też Pan 2 rzeczy – minimum na IO i szkolenie, o czym mowa w całej dyskusji.
Jeżeli chodzi o ostatnie zdanie, to proszę pamiętać, że w Maratonie inaczej niż w np.: sprincie osiąga się szczyt możliwości sportowych dużo później. W Pekinie wygrała 38 letnia zawodniczka, Mistrzostwa Europy wygrał 37 latek Rothlin. Rekord Polski został uzyskany przez zawodnika w wieku 36 lat. Szczyt możliwości europejskiego maratończyka określa się na 33 lata, później można to jeszcze długo utrzymać.
Poza tym wiek biologiczny nie równa się metryczce. Ważne jest też, jak prowadzony jest trening i jak kto o siebie dba.
Pana myślenie jest typowe dla Związku. Szkoli się ciągle młodych, a kiedy mogą zacząć oni osiągać wyniki, to się z nich rezygnuje na rzecz młodszych i tak w kółko. Tylko proszę przeanalizować do czego to prowadzi.
Co do progresu, to nie ma Pan racji. Z wymienionych tylko Arek jest lepszy. Można to łatwo sprawdzić np. w Bazie PRO na bieganie.pl.
Mariusz, napisał to ktoś, kto przypadkiem wszedł na Twoją stronę i chyba faktycznie błądzi gdzieś myślami. Pewnie jakiś stary piernik z tego związku… Przykro, że tacy bezmózgowcy też się odzywają. Olać takiego, bo szkoda się denerwować. Zawsze najwięcej wiedzą o sporcie ci, co ich nie uprawiają.
A co do wyników Mariusza, to może przypomnijmy ilu Polaków w Barcelonie rok temu dotarło do mety? Nie twierdzę, że są słabsi, daleki jestem od takich stwierdzeń, ale chyba to o czymś świadczy, a Mariusz pobiegnie w Londynie i ci co piszą takie bzdury powyżej (na szczęście jest to mniejszość) będzie się stukać po tych pustych głowach!
Mariusz i tak zrobi swoje!:) TRZYMAMY KCIUKI!:))
Byłem kilka dni temu w PZLA. Atmosfera jaka tam panuję jest naprawdę bardzo dziwna..
Mariusz życzę ci wytrwałości w sezonie IO. Życzę ci również znalezienia pomocnej ręki z strony sponsorów.
Pozdrawiam- Młody