Być w Szklarskiej i nie dobiec na Chojnik, to tak jak być w Rzymie i nie widzieć Papieża.
Dzisiaj korzystając z długiego wybiegania zdobyliśmy z Arkiem Gardzielewskim słynny Zamek. Biegliśmy drogą pod Reglami przez „Rurę” dalej w dół przy leśniczówce w Jagniątkowie i Lasem pod Chojnik. Karkonosze w tej porze roku są przepiękne – zieleń, duże górskie drzewa porastające zbocza gór, wszystko oświetlone pełnym słońcem – aż chce się dążyć dalej, żeby zobaczyć, co kryje się za kolejnym zakrętem trasy.
Wyszły 34 km, a wydawało się, że to tylko zwykłe rozbieganie.
Na obozie idzie naprawdę dobrze. Wszystkie treningi robię bez większego problemu. Ładuję akumulatory do specjalistycznych treningów, które zaczną sie w czerwcu. Jestem pełen nadziei, że mój poziom sportowy będzie się ciągle podnosił.
Dzisiaj odbyłem z Trenerem ponad półtorej-godzinną dyskusję, dlaczego nie wyszło we Wiedniu, gdzie popełniliśmy błąd. Przewertowaliśmy dzienniczek treningowy, dzień po dniu, przypominając sobie każdy szczegół. Wnioski zostały wyciągnięte, a złe ruchy zapamiętane. Mam nadzieję, że kolejne przygotowania uda się wykonać po mistrzowsku, dopisze zdrowie i szczęście, które przez pierwsze 3 miesiące roku nie rozpieszczało.
Tym czasem zostało 5 treningów w Szklarskiej Porębie, luźniejszy tydzień na Mazowszu i wyjazd w kolejne, tym razem wyższe góry do malowniczego St.Moritz.
Okazało się, że mamy jedno wolne miejsce w apartamencie na ten wyjazd – jeśli ktoś miałby ochotę pojechać razem z nami (Trener Gajdus, Monika Drybulska, Arek Gardzielewski i ja), to jest taka możliwość. Warunek, to własny spory samochód. Start 1 czerwca z Wrocławia, powrót 25.06. Jest też możliwość krótszego pobytu lub dotarcia w trakcie naszego pobytu i powrotu razem z nami. Cena bardzo promocyjna. Kontakt: poczta@mariuszgizynski.pl.
4 Comments
No to niech te przygotowania rzeczywiście były mistrzowskie, a zdrowie dopisało.
Tak czytam o tej Szklarskiej, że nabrałem ochoty na wycieczkę w te strony. Tylko kiedy tu znaleźć na to czas?
@Kuba
Będą*
Mariusz, Jak wiele informacji umieszczasz we swoim dzienniczku treningowym? Co jest kluczowe do tego, żeby móc taką analizę przeprowadzić i uczyć się na błędach?
Notuję obciążenia, czasem rozebrane na czynniki pierwsze tzn. dystanse, czasy, wykresy tętna, mleczany i przede wszystkim samopoczucie, czyli to co tak naprawdę opisuje jak organizm zachowywał się podczas i po wysiłku, czy ten wysiłek przyjął (w skali 1-10). Notuję też różne inne czynniki, które mają wpływ na formę, czasem wydające się mało ważnymi, ale w konsekwencji mają wpływ na całość.
Piszę kiedy i jaką odnowę biologiczną stosowałem, w jakich biegałem butach. Mam też dokumentację różnego rodzaju badań, np.krwi.
Jest tego trochę, ale nie zajmuje to więcej niż 5-10 minut dziennie.