Od początku mojej biegowej przygody trening układaliśmy w oparciu o naukowe przesłanki, dopasowany on był maksymalnie do moich aktualnych możliwości i tego, co pokazywało doświadczenie i wiedza z zakresu przede wszystkim fizjologii wysiłku fizycznego, teorii sportu i innych nauk o sporcie.
Nie inaczej zawsze było z wyznaczaniem stref treningowych. Mój pierwszy test wydolności miał miejsce jeszcze w tamtym wieku na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, gdzie mój ówczesny Trener Marek Zarychta kończył studia trenerskie.
Ostatni test był dla mnie ważny. Długo czekałem, aż organizm będzie gotowy na jego przeprowadzenie po kontuzji, którą z mozołem leczyłem przez ostatnie miesiące 2021 roku.
Poniedziałkowy test był moim pierwszym w kategorii weterana 40+, to bardzo ciekawe, czy coś nagle mocno się zmieniło, czy nieubłaganie biegnący czas zmienia znacząco – „progowo” mój organizm.
„Uciekają mi kostki” do środka, widać to wyraźnie i nad tym już pracuję. Ważniejsza jest jednak analiza fizjologii wysiłku.
Zawsze nasuwa się myśl, żeby porównać to z innymi wynikami z poprzednich testów. Owszem – to ważne pod kątem oczekiwań na przyszłe starty – ambicji. Ważniejsze jednak jest narzędzie, jakie się otrzymuje, a mianowicie zakresy treningowe do następnych tygodni treningu.
Co mi to daje?
Muszę zaktualizować strefy wysiłku tj. rozbiegania biegać mogę tylko do częstości skurczów serca 137 uderzeń na minutę! Długie biegi do 151 ud/min, a 3 zakresy do 166 ud. min. Do tego mam wyznaczone mleczany, które są równie ważne. U mnie bardzo ładnie korelują w treningu z częstością skurczów serca, co wiem z licznych doświadczeń.
Jeżeli mam biegać np trening 4×3 km, to nie przekraczając 166 ud na min, nie będę też wchodził w przemiany beztlenowe,
Po co to wszystko – uzyskam z treningu maksimum korzyści.
a tak wygląda porównanie moich testów z ostatnich 4 lat:
Starzeję się, czy nie?
Najbardziej cieszy mnie, że przede wszystkim wytrzymałem na bieżni zadaną intensywność, nie spadłem z niej, pokonując podobny czas, jak 2 lata temu w podobnym etapie przygotowań do Maratonu. Parametry zmęczeniowe nie odbiegają znacznie od np lutego 2019, gdzie za 2 miesiące uzyskałem na trudnej trasie i w wietrznej pogodnie podczas Orlen Warsaw Marathon 2:13.24. Nie spadł mi poziom pochłaniania tlenu, obniżyła się znacznie maksymalna częstość skurczów serca. Od liku miesięcy nie operowałem zbyt często na wysokich jego wartościach – to ma z pewnością wpływ. Przez lipiec, sierpień i wrzesień bazowałem praktycznie na pracy tlenowej, ponieważ leczony uraz nie pozwalał mi szybko biegać.
Napiszę szczerze. Test mocno wzmocnił moją pewność siebie. Nie mam wielkich oczekiwań, ale ze spokojem mogę podchodzić do planowania następnych treningów.
Aktualizuję w PolarFlow moje progi, wysyłam do Polara Ventage V2, którego mam przyjemność używać do prawie roku i serdecznie go Wam polecam!
Mam dla Was zniżkę na zakup tego bardzo solidnego monitora pracy serca.
KOD to: GIŻA10 (10% rabatu na zakup zegarków Polar Vantage V2, Polar Vantage M2 oraz Polar Ignite 2)
Trzymajcie się i trenujcie świadomie✊