Jestem już w Font Romeu – jest fantastycznie. Pogoda słoneczna. Rano w Barcelonie udało się wyjść na rozruch, gdzie zahaczyliśmy o trasę Maratonu Mistrzostw Europy. Wróciły wspomnienia – bardzo miłe, mimo że były to trudne przeżycia. Popływaliśmy w Morzu Śródziemnym – super frajda.
Po południu 70 minut lekkiego biegu po pętli „nad stadionem”. Nawet na truchcie była zadyszka – góry działają!
Mieszkamy w apartamencie słynnego Maratończyka Vincenta Rousseau (2:07.51), a dokładnie piętro nad nami jest Paula Radcliffe – nic tylko trenować i byle w zdrowiu…
Ciekawe jak Paula mnie zobaczy, to czy nie pomyśli, że ją prześladuję… Tak się złożyło, że spotkaliśmy się w styczniu w Kenii, w marcu w Albuquerque i teraz mieszkam po sąsiedzku 🙂
6 Comments
Zdrowia i udanych treningów!
Zdrowia przede wszystkim. No i tradycyjnie poprosimy o fotorelację:) Powodzenia!
Słynny maratończyk 2:07.51? Nasz Heniu Szost ma lepszy wynik, to jestem ciekaw jak teraz o naszym rekordziście Polski mówią:)
myślę, że to Paula bierze z Ciebie przykład Giża.
PS: Krzysiek, interesujesz się bieganiem i nie znasz Vincenta Rousseau?? musisz nadrobic zaległości 🙂
W czasach kiedy biegał Rousseau to był topowy wynik. Nie wiem czy interesujesz się biegami tak długo jak ja, ale 20 lat temu światowa czołówka biegała maratony znacznie wolniej.
pozdro chłopaki i dizewczyny
Wszyscy musimy odrobić lekcję historii – rekord życiowy słynnego na swoje czasy Vincenta Rousseau to 2:07.11 i wtedy był to Światowy TOP, teraz taki wynik nie daje takiej pozycji.
Polecam ciekawy wywiad: http://masters.azs-awf.pl/2011/run-with-your-feeling-%E2%80%93-vincent-rousseau/
Giża psycho-fan Pauli 😛