Nie biegam już prawie 4 tygodnie. W poniedziałek 15 minut na batucie i materacach. To było niby nic, ale ucieszyło mnie niesamowicie.
Niedługo będę najsilniejszym i najbardziej stabilnym biegaczem na długich dystansach. Moim ostatnim polem walki są materace, dmuchane piłki i inne przyrządy i przybory rehabilitacyjne.
Codzienni wykonuję niezliczoną liczbę ćwiczeń wzmacniających korpus. Wszystko to zajmuje więcej niż zwykły trening maratończyka. Ćwiczenia mają ochronić mnie przed nawrotem kontuzji.
Od tygodnia już nic nie boli i rokowania specjalistów są pozytywne. Ja nie widzę innej możliwości – będę biegał i poprawiał wyniki!
Sporo jeżdżę na rowerze i pływam, co po powrocie do treningu zostanie jego częścią, aby zmniejszyć przeciążenia związane z duża ilością biegania.
Dzisiaj wielki dzień – idę wieczorem potruchtać 😀