Doszło do tego, że plany treningowo-startowe zweryfikowała kontuzja.
W tej chwili nie myślę o bieganiu, o tym jak budować formę, jaki trening mnie czeka i kto poda mi picie na trasie. Myślę o tym , żeby jak najszybciej powrócić do pełni zdrowia.
Problemy zaczęły się już w Kenii, kiedy trenując zbyt ambitnie (mój grzech główny) przeciążyłem organizm, czego konsekwencje ciągną się do dzisiaj. Ewidentnie problemem był trening na wysokości, w trudnym górzystym terenie, 30 dni bez dnia odpoczynku, ciągle na dużym kilometrażu i ze sporą intensywnością.
Cóż…
zawsze chcemy iść do przodu, czasem zbyt szybko, czasem na skróty, czasem ponosi nas fantazja, niekiedy po prostu robimy, a myślenie odsuwamy na bok, wierząc, ze jakoś to będzie, ufając ślepo ułożonemu planowi treningowemu.
Po nieudanym biegu maratońskim we Wiedniu, odpocząłem 3 tygodnie. Na początku maja wystartowałem w trzech spokojnych biegach, z czego czerpałem dużą przyjemność, bo zacząłem czuć, że wszystko wraca do normy, że forma jest coraz lepsza i że mam realne szansę przygotować się do maratonu w Rio i pobiec tam bardzo dobrze (imprezy w takim klimacie, ciężkie biegi, są dla mnie bardzo dobre, zwyczajnie ja biegam swoje, wygrywając z rywalami mającymi nawet dużo lepsze rekordy życiowe).
Od 10 maja byłem w Szklarskiej Porębie, gdzie zaczęło się naprawdę dobrze biegać. Wszystko zaczęło przychodzić z łatwością, jednak organizm nie był jeszcze przygotowany do takiej pracy i teraz siedzę w domu, czekając na kolejną wizytę u lekarza, kolejne ćwiczenia rehabilitacyjne. Pogoda za oknem wymarzona, a mi pozostaje czekanie, cierpliwość i wiara, że będzie dobrze, że moje 5 minut jeszcze przede mną.
Jak takie sytuacje uczą pokory i jak bardzo docenia się to co i tak udało się osiągnąć. Bądź co bądź, jest to najlepsza lekcja. Żeby przesunąć pewną granicę najpierw trzeba dowiedzieć się, gdzie się ona znajduje…
Oczywiste jest, że na Igrzyska Wojskowe już nie pojadę. Do klubu wojskowego przyjęto mnie tylko dlatego, że miałem biegać ten właśnie maraton w Rio. W naszych obecnych realiach jedynie klub wojskowy zapewnia szkolenie i spokój potrzebny profesjonalnemu zawodnikowi.
Organizm sam dopomniał się o odpoczynek. To być może nieprawdziwa teoria, ale wielu tak właśnie twierdzi, że kiedy jesteśmy przetrenowani, zaraz pojawia się kontuzja. Ja mam problem z kręgosłupem na odcinku lędźwiowo-krzyżowym, czyli jedno z najważniejszych miejsc dla biegacza. Częsty problem ciężko trenujących maratończyków.
Wiem gdzie tkwi problem, teraz szukam jak pozbyć się go, aby nie nawracał. Mam w tej chwili sprzeczne wskazówki działania, więc muszę to jeszcze skonsultować. Najważniejszy jest jednak zwyczajny odpoczynek, odciążanie, a później obudowanie mięśniami, które utrzymają kręgosłup na właściwych torach.
Róbcie ćwiczenia stabilizujące! Mocne mięśnie brzucha, grzbietu i pośladkowe, uchronią Was przed podobnymi problemami. Ja myślę, że robiłem tego zbyt mało jak na moje obciążenia treningowe.
Jesień będzie moja!
22 Comments
Trzymam kciuki za szybki powrot do zdrowia! Troche zlowrogo zabrzmial ten akapit o wojsku – czy jest ryzyko, ze stracisz srodki na prowadzenie w pelni profesjonalnych przygotowan…?
Trzymaj się Mariusz! Kontuzja to niestety trudny okres w życiu każdego sportowca amatora a tym bardziej zawodowca. 30 dni bez biegania to pewnie dla Ciebie wieczność. Pozostaje mieć nadzieję, że wrócisz silniejszy niż poprzednio.
Czy oprócz rehabilitacji możesz wykonywać jakieś aktywności typu: pływanie, rower?
@Krzysiek
tego nie można być pewnym
@Mauser
Trzymam się, trzymam. To nie pierwsza kontuzja i z pewnością nie ostatnia. Na razie muszę poczekać, aż przejdzie ból, później będę ćwiczył formy zastępcze.
Dzięki!
Głowa do góry Mariusz! Na pewno wyjdziesz silniejszy… 🙂
Kurcze, a tak się zawsze lekceważy ćwiczenia stabilizujące. Nie wiem w czym są gorsze niż rozciąganie, ogólne sprawnościowe, które robię po każdym bez mała treningu.
Trzymamy za Ciebie kciuki!!!
Pogoda jest taka sobie na treningi chyba – strasznie gorąco…
@Tomek G.
jak mam do wyboru -10 i śnieg, to wybieram +35 i upał 🙂
No tak 🙂 W końcu w Barcelonie było ciepło, lubisz taką pogodę 😉
A serio – to trzymam kciuki za rehabilitację.
@Beauty&Beast
dzięki!
Ja też wolę +35 na pewno zdecydowanie…. 🙂
Powodzenia w rehabilitacji!!!
Szkoda zburzonego planu treningowego i zawodów.
Ale co nas nie złamie to nas wzmocni.
Powodzenia i wytrwałości!!!
Mariusz, jak najszybszego powrotu do zdrowia!!
…no tak, ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia…
miejmy nadzieje, że Ci szybko przejdzie, a już wczesna jesień będzie Twoja 😉
…na pewno 🙂
Trzymaj się! Ja też mam przymusowy odpoczynek… 🙁
Z tą jesienią to będziemy musieli się jakoś dogadać 😀 hehehe
3mam kciuki za powrót ! 🙂 też mam problem z kręgosłupem i miałem przerwę w kwietniu przez niego właśnie i też w odcinku lędźwiowo-krzyżowym i teraz robię brzuszki , grzbiety itp
Wtedy pomogły mi ćw. rehabilitacyjne i lekki masaż 😉
będzie dobrze ! 🙂
No to chyba jakieś fatum. Ja miałem problemy z kolanem. Na szczęście już troche lepiej jest i konkretną rehabilitację mogę odłożyć na „po sezonie”. Takie życie sportowca 😉
Powodzenia i szybkiego powrotu do zdrowia i szybkiego biegania 😉
P.S A Rio podobno przereklamowane jest póki co 😉 Zresztą pojedziesz w 2014 to sprawdzisz 😉
Rio 2016 jak coś 😀 Zdrowia dużo!!!!
No tak mały pomyłek się wkradł 😉 Już sam nie pamiętam kiedy do Rio mam bilety zarezerwowane 😉
a ja wolę -10 stopni 🙂 szybkiego powrotu do zdrowia, rozumiem, że nie będziesz biegł na najbliższym warsaw track cup?
@rafals
Dzięki z życzenia!
W Warsaw Track Cup nie pobiegnę, ale będę na stadionie i będę kibicował 🙂
Mariusz szybkiego powrotu do zdrowia, a na jesień czekam na powtórkę z przed roku na biegu niepodległości 😉
Strasznie mi przykro, że Cię przystopowało. Nie znamy się osobiście, ale jestem Twoim wielkim fanem. Wiem, że to żadna pociecha, ale pamiętaj, że Lance miał znacznie większe problemy a potem wygrał Tour De France 7 razy z rzędu.
Witaj Mariusz 🙂
Przesyłam wspólną pamiątkę z tego upalnego dnia 🙂
https://picasaweb.google.com/adam.karlowicz/SamsungIrenaWomensRun#5615587361308522306
Trzymaj się mocno.