Po przyjeździe ze Szklarskiej Poręby miałem blisko 2 tygodnie do startu w Mistrzostwach Świata CISM w biegach przełajowych. Zrobiłem w tym czasie 2 ważne treningi. Pierwszy to interwał 12 x 1 km z przerwą 500 m w 2 minuty. Prędkości były lepsze niż na wcześniejszym identycznym o 4 sekundy na kilometrze. Był to już trening, po którym śmiało można było myśleć o celowaniu w nawet rekord życiowy. Po 3 dniach przebiegłem kluczowy trening cyklu Maratońskiego, a mianowicie najdłuższy trening w przygotowaniach tzw. czterdziestkę. Pobiegłem ją zbyt szybko w końcówce i to był błąd. Początek był rozsądny – idealnie wstrzelałem się w planowane tempa, szło nadspodziewanie łatwo, pogoda była wymarzona. Ostatnie 3 kilometry przyspieszyłem zbyt mocno. Już nie daleko było do prędkości startowych. Niestety na drugi dzień pojawił się ból w prawej goleni. Początkowo byłem pewien, że to okostna – klasyczne przeciążenie. Niestety okazało się, że to głębszy problem na poziomie stawu skokowego. Po 5 dniach przerwy wystartowałem w biegu przełajowym. Po rozgrzewce czułem się świetnie, pobiegłem szybko pierwszy kilometr, później kontrolowałem bieg z uwagi na przydatność do drużyny. Nie było sensu biegać mocno, mieliśmy dobrą sytuację – chłopaki z reprezentacji wywalczyli potrzebne do medalu punkty, moje 4 miejsce nic nie zmieniało. Mamy brązowy medal Mistrzostw Świata i spokojną sytuację…
Po biegu nie było źle, niestety 2 dni po starcie pojawiła się opuchlizna. Od poniedziałku trzeba mocno trenować, bo 12 października tuż, tuż. Tymczasem mam umówioną wizytę lekarską. Oby diagnoza była obiecująca…
4 Comments
Kiedy zaczynałem śledzić Twoje zmagania (walczyłeś już z kontuzją), ja musiałem wygrać z problemami z lewym kolanem. Trwało to i trwało. Wróciłem do biegania podobnie jak Ty i po niedługim czasie znów walka z kontuzją. Teraz drugie kolano… Przykre, że takie przeszkody stają na drodze do robienia czegoś, co się kocha. Ale damy radę! Trzymam kciuki za Ciebie i wracam do rolowania mojego nieszczęsnego pasma ;). Pozdrawiam.
@Filip Odważny
Moje przeciążenie jest konsekwencją pierwszej kontuzji – klasyka.
Odciążasz jedno, przeciążasz drugie. Właśnie dlatego trzeba wracać po urazach bardzo spokojnie. Ja pieściłem się ze sobą długo, stopniowo zwiększałem obciążenia, aż wreszcie wróciłem do 2-ki z przodu(kilometraż tygodniowy) i niestety najsłabszy punkt nie wytrzymał.
Jutro próbuję biegać – wielki dzień!
@Mariusz Giżyński
Dokładnie tak jak mówisz. Podświadomie odciążałem lewą nogę i trafiło na prawą. Ja już jestem po 3 krótkich, 5 kilometrowych treningach. Póki co ból się nie pojawia, choć wyczuwalny jest dyskomfort po. Oby Twoja jutrzejsza próba się powiodła :)!
Mariusz jak noga, możesz normalnie trenować?