To był czas na odpoczynek.
Wprawdzie każdego dnia zaliczałem ponad 30 km, jednak były to same rozbiegania i przebieżki. Samopoczucie jak na huśtawce. Wczoraj miałem najlepszy dzień od miesiąca, dzisiaj znowu ciężkie nogi.
Jeszcze jutro interwał na kilometrach i zacznie się zmniejszanie objętości i „łapanie świeżości”.
Mam nowy fajny zegarek, co bardzo umila bieganie – niedługo, jak go dokładnie przetestuję, pochwalę się i opiszę jego zalety…