W terminie 18.01-5.02.2010 r. trenowałem w Szklarskiej Porębie. W ciągu 18 dni w trudnych warunkach przebiegłem ponad 500 kilometrów i zrobiłem dużo siły biegowej oraz sporo sprawności. Trening fizyczny wzmocniłem dużą dawką teorii i badań mojego organizmu. Jestem bardzo zadowolony z wykonanej pracy i mam nadzieję, że zaowocuje ona wynikami w sezonie. Celem obozu było przygotowanie do BPS-u, czyli ostatniego 8 tygodniowego okresu przed startem w maratonie. Okres ten właśnie się rozpoczyna.
Już drugiego dnia po przyjeździe całym teamem pojechaliśmy na halę do Jablonca, gdzie wreszcie mogliśmy zbliżyć się do prędkości, jakie trzeba utrzymywać na dystansie w zbliżającym się dużymi krokami maratonie.
Podczas zgrupowania zawsze trenowaliśmy dwa razy dziennie, oprócz niedziel, kiedy zamiast drugiego treningu mieliśmy saunę. Sauna była tylko zabiegiem odnowy biologicznej. Ja wchodziłem 2 razy po ok. 10-12 minut i nie przesadzałem z chłodzeniem. Z innych zabiegów odnowy, jakie miały miejsce to masaż wodny oraz suchy, który przydał się na zmęczone zakrętami na hali mięśnie łydek.
Trenowaliśmy głównie na słynnych Reglach, popołudniami na drodze „na Białą Dolinkę” (trasa na PKP) oraz zakręcie śmierci, czyli drodze Szklarska Poręba – Świeradów, gdzie realizowaliśmy najdłuższe wybiegania.
Dwukrotnie pokonaliśmy też 16 – kilometrowy podbieg w tempie drugiego/trzeciego zakresu intensywności. Warunki były różne, ale zmęczenie zawsze duże, choć drugim razem średnie tętno miałem o 5 uderzeń na minutę mniejsze niż pierwszym razem, czyli trening zadziałał, a organizm zniósł wysiłek znacznie lepiej.
Wykres pokazuje jak duży i równomierny był nasz podbieg. Zaczynaliśmy od wysokości ok 400 m n.p.m. , a kończyliśmy na blisko 900 m. Praktycznie nie było gdzie odpocząć, ponieważ trasa wznosi się ciągle. Dopiero na 13 kilometrze mamy wypłaszczenie, a także ostry zbieg, żeby na końcu znowu przez 500 metrów ostro podbiegać. Bardzo dobry trening!
Kiedy zmęczyliśmy nogi długimi treningami i siłą, znowu jechaliśmy na halę „złapać dobrego podłoża” i poprawić prędkość biegu.
Na ostatni tydzień zgrupowania przybyły posiłki, a mianowicie moja żona Ania i Kuba Czaja.
Kiedy ja trenowałem, Ania szusowała na Karkonoskich trasach zjazdowych oraz przemierzała Jakuszyckie szlaki narciarskie.
Długie obozowe rozłąki nie są dobre. Fajnie jak uda się czasem pogodzić trening z wyjazdem rodzinnym. Całe szczęście, że biegacze jeżdżą w atrakcyjne turystycznie miejsca, gdzie czas mija zwykle w luźnej atmosferze i wśród wielu ludzi
Przy okazji dziękuję Piotrkowi „Benettowi” za towarzyszenie Ani przez jedno przedpołudnie, prezentację Jakuszyckiej trasy i instruktarz jazdy na biegówkach!
Piotr jest szczęśliwym mieszkańcem Szklarskiej Poręby – pozazdrościć 😉 i administratorem portalu Biegajznami.pl, na który serdecznie zapraszam!
Kuba Czaja – jeszcze niedawno znakomity biegacz, specjalizujący się na dystansie 3000m z przeszkodami (PB 8:17!) dzielił się ze mną swoimi swoją bogatą wiedzą treningową oraz tym w czym się teraz specjalizuje – dietetyką sportową.
Kuba pomaga mi od niedawna w doborze i dawkowaniu mojego paliwa, czyli posiłków i odżywek sportowych.
Wszystko poparte jest szczegółowymi analizami i badaniami, które wykonaliśmy podczas posiłków oraz kilku rodzajów treningów na obozie. Kuba na każdym treningu skrzętnie notował spostrzeżenia i liczby z urządzeń z którymi biegaliśmy, podawał płyny, a czasem nawet puścił się za nami, przebiegając czterysetkę w tempie 66 sekund!
Podczas tych kilku dni dowiedziałem się bardzo wiele, łącznie z tym co mam ściągać ze sklepowych półek, a czego unikać podczas zakupów. Ile z dokładnością do mililitra spożywać płynów po treningu. Testowaliśmy także węglowodany, które będę przyjmował podczas maratonu.
Super sprawa!!!
Ostatni trening obozu to bieg na stadionie w drugim zakresie intensywności. Cieszę się, że zakończył się pozytywnie i nawet z lekkim niedosytem wracałem do domu.
Kolega z grupy treningowej Adam Draczyński, prawdziwy profesjonalista, posiadacz najlepszego wynik w maratonie w 2009 roku na listach krajowych, jest w tej chwili dla mnie na długich treningach tlenowych bezlitosny. Jest to jego bardzo mocna strona i muszę się bardzo sprężać, aby dotrzymać mu kroku. Jest to motywujące i mobilizuje do ciężkiej pracy. Trening z Adamem z pewnością wiele mi daje i uczy typowo maratońskiego podejścia do biegania. Adam podciąga mnie na tych treningach na wyższy poziom.
Podsumowując całe zgrupowanie w skali od 1 do 10, to mimo trudnych warunków atmosferycznych i podłoża, drobnego urazu związanego z bieganiem po ostrych łukach hali w Jabloncu to nota 9,5.
Oby tak dalej!
Już wkrótce więcej zdjęć w galerii.
7 Comments
Przedwczoraj mineliśmy się na trasie „na Białą Dolinkę” koło Mauritiusa. Fajnie, że udało Ci się przepracować solidnie obóz i powodzenia w realizacji dalszych założeń. My dalej walczymy w Szklarskiej. Pozdrawiam 😉
Najbardziej zazdroszczę opieki dietetyka, u mnie żarcie jest problemem numer jeden 😉
Ech pozazdrościć;) Ale jak człowiek czerpie radość z biegania to i monotonia osiedlowego skweru (oficjalnie to parka, ale park to duże słowo) nie jest taka zła…
@run.blog.pl
Kuba już niedługo będzie pomagał każdemu, kto będzie tego potrzebował, na podobnych zasadach jak w moim przypadku. Teraz Kuba odpowiada na pytania, zadane na platformie Klubu Biegacza Nike na Bieganie.pl (pytania do dietetyka).
My rozpoczęliśmy współpracę kilka tygodni temu, a już widać, że warto!
Powodzenia w dalszych treningach i później w startach, Szklarska zawsze oddaje!
A mógłbyś bardziej szczegółowo opisać trasę tego 16 kilometrowego podbiegu? Którędy wiodła trasa?
Grzesiek
Start – Piechowice przy stacji paliw i boisku piłkarskim – na jednym ze słupków drogowych z oznaczeniem pełnego kilometra https://maps.google.pl/maps/ms?msid=201099994457089873967.0004d254d7ce3e124efbd&msa=0&ll=50.922082,15.575867&spn=0.219452,0.672226