Dzisiaj robiłem ostatni szybszy trening – bieg ciągły. Jutro już tylko krótkie rozbieganie, w piątek wolne, a w sobotę rozruch.
Ostatnie 3 dni funkcjonuję na małej ilości węglowodanów i kalorii w diecie, dlatego biegać nie jest tak łatwo. Kiedy skończyłem tradycyjną dyszkę, lekko zakręciło mi się w głowie – to dobra oznaka – glikogen wypłukany, a od jutro ładowanie węglowodanów, czyli po 3 dniach ograniczenia, będzie ile dusza zapragnie.
Dzisiaj zakończyłem też spanie w namiocie tlenowym. Nie bodźcowałem się mocno, bo temat tego rodzaju hipoksji mam jeszcze w fazie eksperymentów. Nadzieja jest jednak duża, że korzystanie z takiej formy treningu, podniesie mój poziom sportowy. Kurcze… nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej!