Pierwszy start w zawodach od października. Dystans nietypowy, ale jeden z moich ulubionych. W tej chwili bieżnia to już nie moja bajka jeśli chodzi o ściganie, ale fantastyczny środek treningowy, dla m.in. zachowania długowieczności 🙂
Biegi uliczne i szybkie bieganie biegów średnich na stadionie, to 2 bieguny. Co może dać taki beg na 1500 m maratończykowi? Jeśli będzie to krótki epizod, to niewiele, a istnieje małe ryzyko kontuzji. Natomiast poświęcenie kilku tygodni na krótsze bieganie, bieganie nawet w kolcach lekkoatletycznych, pomaga w budowaniu zapasu prędkości, która to w specjalistycznym treningu długasa daje dużo benefitów, w tym swobodę biegania. Wyobraźcie sobie trening 20×400 m, który jest częstym treningiem maratończyka. Po serii treningów na bieżni jest to łatwy trening, biegany swobodnie i szybciej, bez problemu na krótkiej przerwie, dalej 12-15×1 km bez problemu w granicach 3:00/km, natomiast po serii kilku Maratonów z rzędu zaczyna się problem. 3:05/km robi się szybkim bieganiem, a jak tu pobiegać odcinki 3,4,5 kilometrowe w tempie 42 195 m? Warto czasem przyspieszyć 💪🔥
Warsaw Track Cup to cykl mityngów lekkoatletycznych – głównie dla biegaczy amatorów. Organizuję je wraz z Kubą Wiśniewskim od 10 lat. To pewien sposób na przekazanie miłości do lekkoatletyki szerszemu gronu biegaczy. Przez te lata stworzyła się fantastyczna społeczność biegaczy, którzy albo startują, albo kibicują, czasem wspierają mityngi pomocą przy organizacji, czy zapewnieniu części potrzebnych elementów.
Wielokrotnie mówiłem sobie, że to ostatni rok organizacji, bo sporo z tym wszystkim pracy, ale już w połowie zimy tęsknię i kombinuję, jak udoskonalić imprezę 🙂
W tym roku chciałem również pobiec, ponieważ wierzę, że pomoże mi to w drugiej części sezonu. Jesienią i wiosną chcę powalczyć o minimum olimpijskie. Jest to szalenie trudne zadania, bo lata uciekają, prędkość spada, dzieci dorastają, jest coraz trudniej. Jest jednak teraz dużo czasu do najbliższego Maratonu, dlatego jak najbardziej jest przestrzeń na tego typu formę treningu. Świetnie mi to „oddało” w 2015 roku, kiedy po serii treningów i startów na bieżni pobiegłem jesienią 2:12.40 (mimo wielu problemów na trasie). Bieżnia w maju, czerwcu i lipcu dała mi wtedy świeżość, świetnie trenowało się w sierpniu, wrześniu i październiku. Mam zamiar to powtórzyć.
W sobotę liczyłem na połamanie 4 minut, choć wiedziałem, że będzie to trudne zadanie. W kwietniu i maju leczyłem uraz, który dokucza mi do dzisiaj, ale pozwala trenować, wycisza się. W kolcach pobiegałem do połowy maja w sumie 6 razy. 200-setki i 2-miutówki w lesie, później tysiące (4x) na bieżni, w zeszłym tygodniu 10×100 po 16,5 sek i nie było lekko 🙂 następnie w niedzielę 500 m – 1:19, 300 m 45, 500 m 1:17 i 500 m 45, w czwartek tuż przed startem jeszcze 8×100 i 2×200. Wszystkie te treningi nie dawały gwarancji szybkiego biegania, ale wierzyłem, że adrenalina poniesie.
Rzeczywiście tak było. Na rozgrzewce nie czułem urazu, bardzo za to sporą lekkość, choć kilka godzin przed startem brałem udział w przygotowaniu mityngu.
Całe szczęście pogoda się wyklarowała, bo kilka godzin wcześniej lało i grzmiało. Zaplanowaliśmy prowadzenie: do 1000 m w czasie lekko poniżej 2:40.
Ruszyłem dość mocno, niespodziewanie znalazłem się na 3-4 pozycji, po 200 m ustawiłem się jako trzeci. Przez głowę przeszła mi myś: niepotrzebnie – powinienem biec na pozycji 5-6… NIc trzymam. O dziwo lekko szło. 400 m w 63, 800 m w 2:06. 1000 m lekko poniżej 2:40, choć czytam w relacjach innych zawodników, że powyżej 2:40. To raczej niemożliwe, jeżeli 800 m było 2:06….
500 m do mety mocno ruszył Dawid Malina, nawet nie zareagowałem, to były dla mnie prędkości na dzisiaj nieosiągalne. Postanowiłem przebiec do mety najszybciej jak to możliwe, ale wiedziałem, że muszę to zrobić równo. Przed 400-setką śmignąl obok mnie Artur Kern i Krzysiek Wasiewicz. Na 150 m do mety poczułem duże usztywnienie i nie byłem w stanie finiszować w odróżnieniu od młodszych rywali. Niemoc, usztywnienie, beztlen – bieżnia – przypomniałem sobie 😀 Dobiegłem z czasem 4:03, troszkę zawiedziony, bo sporo zawodników mnie wyprzedziło, jak się okazało prawie wszyscy pobili życiówki. Ja prawie 20 sekund wolniej od rekordu życiowego, ale jak pisałem we wstępie, to było dawno – 21 Maratonów temu 🙂
Nie zawieszam kolcy na kołku, postaram się przygotować do kolejnego mityngu 26 lipca na 3000 m. Również bez specjalistycznego treningu, ale takiego ogólnorozwojowego, żeby dalej budować fundament pod późną, maratońską jesień – już nie mogę się tego wszystkiego doczekać 🙂
ZAPISY DO DRUGIEGO MITYNGU 26.07.2020 r. [LINK] Zapraszam serdecznie 👍