Po trudnym Maratonie w Chinach najpierw należał się solidny odpoczynek. Przez 4 tygodnie Listopada biegałem bardzo niewiele. Pojeździłem na rowerze, trochę popływałem, dużo moczyłem się w domowej solance, często odwiedzał mnie mój zaprzyjaźniony fizjoterapeuta, gdzie 2 razy w tygodniu miałem suche masaże. Spędziliśmy kilka dni w Międzyzdrojach, gdzie nawet pomorsowałem :). Międzyczasie 3 razy wziąłem udział z 90 minutowych zajęciach Jogi, co fantastycznie usprawnia i w tym okresie jest moim zdaniem wskazane dla każdego biegacza i nie tylko. Odpocząłem dużo czasu spędziłem z rodziną. Zapomniałem o systematyczności i ciężkiej pracy. Chociaż częściowo odrobiłem wszelkie domowe zaległości 🙂
Pod koniec Listopada ruszyliśmy z zajęciami na Hali Siennicka, gdzie przez kolejnych 5 tygodni, raz w tygodniu robiliśmy ABC techniki biegu, płotki, rzuty piłkami lekarskimi i różnego rodzaju przebieżki dla poprawy techniki biegu.
Pierwsze treningi biegowe, to głównie lekkie wybiegania do 10 km, raz w tygodniu coś dłuższego, w ciut trudniejszym terenie. W pierwszy dzień Świąt wraz z bratem pokonaliśmy naszą kultową pętle z płockich Winiar przez las Maszewski do Cierszewa – 23,6 km i był to najdłuższy bieg od 2 miesięcy.
Grudniowe bieganie w terenie, to najprostsze ćwiczenie siły biegowej – na początek sezonu idealne.
W Kampinosie w okolicach miejscowości Wiersze znalazłem doskonałą trasę crossową, którą w bieżącym miesiącu odwiedziłem 4-krotnie, biegając wspomniane crossy w I i lekkim II zakresie intensywności (nie przełamywałem średniej 3:45/km). Moja trasa ma 4 km długości, gdzie jest ok 10-ciu podbiegów od 30 do 150 m, a także ok 200 metrów luźnego piasku, gdzie trzeba naprawdę solidnie popracować.
Teren jest wprost idealny – zdrowy, bo naturalny. Podłoże, powietrze i cisza – coś wspaniałego!
Odwiedziliśmy też Suwalszczyznę, gdzie udało się pobiegać w okolicach jeziora Serwy i Kanału Augustowskiego. Tam tereny są również doskonałe. Mieszkaliśmy w ośrodku Sirvis, który prowadzi Triathlonista – polecam.
Grudzień nie zamknie się jakąś imponującą liczbą pokonanych kilometrów, czy godzin pracy. Najlepiej poszło mi z treningiem siłowym. Tego wykonałem naprawdę dużo, bo regularnie 2 razy w tygodniu po godzinę treningu pod dyktando Trenera przygotowania motorycznego Doriana Łomży, autora książki „Trening Wyczynowca”. Do tego 60′ w tygodniu wspomnianej Hali Siennicka.
Trenowałem prawie codziennie, tylko kilka razy dwukrotnie w ciągu dnia, co za chwilę stanie się normą.
Z Dorianem poznałem kilka swoich słabych punktów, nad którymi pracujemy, a postępy są już widoczne. Niektóre ćwiczenia sprawiają mi spory problem. Po pierwszych ledwie wstawałem z łóżka :)). Wierzę, że to da mi bardzo wiele w kolejnych miesiącach przygotować i przede wszystkim uchroni przed kontuzją.
Siła spada wraz z wiekiem, więc jedyny sposób, na podtrzymanie poziomu sportowego lub jego rozwój, to dbanie o nią. W myśl teorii od ogółu do szczegółu. Zaczynamy od siły ogólnej, dalej będzie bardziej specjalistycznie z gryfem oraz oczywiście siła biegowa na coraz trudniejszych podbiegach. Do tej pory podbiegałem podbiegi pod górkę 2 razy na odcinkach długości 150 m i raz na Agrykoli na 200-setkach. Wszystko po 10 razy.
Przygotowałem też trasę w okolicach Kiścienne – Czosnów, żeby wiosną mieć gotowe pomiary do treningu specjalnego na asfalcie.
Od Stycznia będę już 39-cio letnim zawodnikiem, jednak to tylko liczby i moje nastawienie do wyczynu nie ulega zmianie. Walczę na ile potrafię, o marzenie, które wiele lat temu sobie postawiłem. Chcę pojechać na Igrzyska Olimpijskie i tam powalczyć o najlepszą pozycję. Wierzę, że jest to możliwe i już ciężko pracuję, aby to urzeczywistnić.
Najtrudniejszym akcentem opisanego wstępu do treningu był test wydolności, który przeprowadziliśmy w Centrum Diagnostyki Sportowej SportsLab. Wyniki i wskazówki, jakie można po takiej próbie wydolności otrzymać opiszę w oddzielnym wpisie. Wyszło to całkiem obiecująco, jak na czas, w którym teraz jestem. Posłużyło to wyznaczeniu przedziałów intensywności, w których powinienem trenować w najbliższym czasie. To znaczy z jaka intensywnością powinienem biegać w I zakresie (zwykłe swobodne biegi), z jaką II zakresy i treningi podprogowe, a z jaką realizować trening interwałowy.
Ambitne plany mam zamiar poprzeć zapewnieniem właściwych warunków treningowych, do czego niezbędne będą obozy treningowe. Pierwszy już za chwilę w Szklarskiej Porębie – 10 dni w Karkonoszach na przełomie roku. Później 19 stycznia wystartuje w crossie w belgijskim Hannout. 21 stycznia lecę na 23 dni do Kenii, a w Marcu na 28 do Albuquerque. 5 Kwietnia mam plan wystartować w Wojskowych Mistrzostwach Świata w Biegach Przełajowych, 2 lub 3 tygodnie później w Maratonie, gdzie walczyć będę o jak najlepszy czas i punkty do Światowego Rankingu. Pierwsza 80-tka na Świecie może uczestniczyć w walce na olimpijskiej trasie tokijskich Igrzysk. Jeśli poprawię lub nawet powtórzę wyczyn z wiosny 2019, to mam realną szansę na realizację celu. Wszystko oczywiście zależy również od rywali. Z pewnością wiosną będzie bardzo ciekawie!!!
Nie byłby to możliwe bez pomocy Partnerów: Wojska Polskiego, Enervit, Nike, SportsLab, Fizjoperfekt, a także Firmy Perino, z która podpisaliśmy niedawno umowę współpracy, z czego niezmiernie się czeszę 🙂
Perino to producent Pasta Fresca. Doskonałej jakości produktów „włoskiej kuchni”, a więc wszystko pasuje idealnie!!!