W ubiegłym roku zaraz po powrocie z obozu w Albuquerque robiłem trening – 7 km biegu ciągłego średnio po ok. 3 min / km. Wtedy powiedziałem sobie, że następnym razem po obozie w tym miejscu muszę wystartować na dyszkę. Tamtego dnia czułem się wprost doskonale.
Dzisiaj było trochę inaczej. Mimo, że obóz dobrze przetrenowany, a ostatnie dni łagodne, nie biegło mi się dobrze…
Ostatecznie uzyskałem wynik 30:07, a jak to dokładnie było:
Słabo spałem przez ostatnie 3 noce, w czasie nocnego lotu prawie w ogóle, tu na miejsce noc przed startem też z przerwami. Dojazd z Lotniska do Brunssum również nie należała do łatwych… Wczoraj i dzisiaj rano delikatnie leciał mi krew z nosa… Start o godzinie 12:00, to Nowo Meksykańska 3 w nocy… W ubiegłym roku biegałem wspomnianą 7-emkę po południu, a więc o godzinie, w której przez ostatni miesiąc normalnie trenowałem… 7-demka to też nie dyszka 🙂
Chwilę przed startem zostawiłem ubrania koledze z Polski, Darek serdecznie pozdrawiam i dziękuję!!! Trasa w tym miejscu była bardzo wąska. Nie byłem w ścisłej elicie biegu, a więc musiałem ustawić się w 4-5 rzędzie, nawet za kilkoma dziewczynami.
Po strzale startera zrobiło się wielkie zamieszanie z potknięciami i prawie zatrzymałem się po kilku krokach, ktoś mocno skrobnął mnie po achillesie. Od razu zbiegłem na bok trasy, żeby uniknąć kolejnych przepychanek. Czułem, że jest bardzo szybko, a ja dopiero po ok. 250 metrach mijam słynną Angielkę Laurę Weightman, po 500 metrach Kenijki. Biegnę na ok 40-stej pozycji sporo za prowadzącymi. Zbliżając się do pierwszego znacznika 1 km widzę na osiedlowym radarze cyfrę 21 km/h 🙂
Tysiąc miałem ok 2:47 🙂 Mało nie pogubiłem nóg 🙂 dosłownie miałem takie uczucie… Wiedziałem, że to jak na ten moment i trening jaki wykonywałem zdecydowanie za szybko, zwolniłem, ale biegło mi się coraz gorzej, wyprzedzali mnie pojedynczy rywale. Wreszcie ok. 2,5 km tempo zaczęło się stabilizować i zahaczyłem się o kenijsko-angielską grupkę, gdzie czułem, że tempo jest ok. 3:00/km. Na 3-cim kilometrze był spory zbieg, wreszcie się rozluźniłem, później za 500 metrów 100 metrów lekko pod górkę. Ciężko to poszło… Na 4-tym kilometrze wiedziałem, że to nie jest to. Liczyłem po cichu, że będę biegł na ok 29:30 i będę przynajmniej do 5-tki czuł się w miarę dobrze, a było źle. 5-ty kilometr zmykający pierwszą pętlę i czas 14:44. Niby dokładnie tak, jak planowałem, ale zmęczenie było potworne. Nawet na zbiegu, gdzie był start słabłem z każdym krokiem. Przyszły mi do głowy czarne myśli, że zaraz zupełnie stanę. 6-ty kilometr najwolniejszy, bo w ok. 3:07. Na 7-mym jest mój hotel, to przetrwać było najtrudniej… ale o dziwo kolejne kilometry przy prędkości ok 3:03 były już znacznie łatwiejsze do zniesienia. Na 8 kilometrze nawet poczułem, ze zaczynam doganiać rywali, którzy uciekli mi na półmetku. Wyprzedzałem „hurtowo”, co zaczęło mnie mocno nakręcać. Spojrzałem na zegarek na 9-tce i zobaczyłem 27:06. Wtedy pomyślałem, że super byłoby chociaż złamać 30 minut. Dogoniłem kolejnego rywala z flagą Anglii na plecach, wyprzedziłem i rzuciłem się do finiszu. Było to ok 600 metrów przed metą. Skontrował mnie na ostatnich ok. 150 m i lekko uciekł. Okazało się później, że był to zwycięzca kategorii wiekowej M35, a ja byłem drugi 🙂
Wyniki całego biegu były rewelacyjne. Nie wiem, czy jest więcej takich zawodów, gdzie żeby zająć 30 miejsce trzeba połamać 30 minut 🙂 W ubiegłych latach w Brunnsum starczało to na 10-te miejsce.
To był super test przed Maratonem. Myślę, że powinien wyjść mi na zdrowie i bieganie w granicach 3:07-3:09, kiedy przestawię czas, a w 2 ostatnich tygodniach odpocznę, będzie względnie komfortowe i wytrzymam nim długo, kto wie, może do samej mety!
Jak widać na wykresie powyżej – mocno poza strefą komfortu 🙂 Chyba tak powinienem nazwać swój blog lub funpage na fejsie :)))
Na dole widać jak wygląda profil trasy… nie, żeby to było jakieś tłumaczenie z mojej strony, bo tu ludzie biegają duże wyniki, ale wydaje się, że można jeszcze szybciej!
4 Comments
Mariusz, to który maraton biegniesz?
Gratulacje:)! Piekny wynik na zmeczeniu. To rokuje poekny wynik w maratonie!
Pozdrawiam, Biegacz z Poludnia
Jednak Orlen.
Była to trudna decyzja… Nie jest w tej chwili z tym łatwo. Sporo za i przeciw. Napisze o tym niebawem troszkę więcej.
Pozdrawiam!
Po dłuższej chwili też tak myślę 🙂
W czasie samego biegu było bardzo trudno i trochę demotywująco… Szalę zdecydowanie przeważyło zmęczenie podróżą i generalnie słabszy okres jeśli chodzi o samopoczucie. Można było to ciut lepiej rozegrać.
Pozdrawiam serdecznie całe Południe!