Czuję i mam taką nadzieję, że będzie to dobry rok. Nie wiem czemu to piszę i dlaczego tak sądzę… być może tak chcę i już 🙂
Nie pisałem wiele na blogu, głównie z powodu awarii panelu, która ciągnęła się tygodniami. Troszkę brakowało mi straconych relacji. Facebook wprawdzie daje nawet żywszą, natychmiastową i o niebo większy zasięg, ale i tak nie jest to, to samo.
Bardzo wiele się wydarzyło. Bardzo dużo trenowałem, ciągle to kontynuuję. Niestety jak to bywa w sporcie nie obyło się bez trudności, zwrotów akcji, idących za tym korekt etc.. Całościowo jednak jest bardzo optymistycznie.
Celem na 2018 są oczywiście Mistrzostwa Europy, które odbędą się 12 sierpnia w Berlinie. Maraton jest wtedy rozgrywany w całej okazałości, a dodatkowo jest klasyfikacja drużynowa, gdzie reprezentacja Polski ma olbrzymie szanse na walkę o podium.
Z tymi Mistrzostwami to dla większości kibiców sprawa dość skomplikowana i niejasna – można się pogubić, dlatego tłumaczę: Przez kilkadziesiąt lat Mistrzostwa Europy rozgrywane były co 4 lata – 2 lata przed i po Igrzyskach Olimpijskich. To te Mistrzostwa, gdzie rzucają Paweł Fajdek, Piotr Małachowski i Anita Włodarczyk, na bieżni śmigają Adam Kszczot z Marcinem Lewandowskim. Przepraszam, jeśli to oczywistość, ale nie każdy wie.
Od 6 lat sytuacja się zmieniła i Mistrzostwa Europy rozgrywane są co 2 lata, ale jedne w pełnej, a co drugie w okrojonej formie – bez Maratonu i chodu na 50 km. Ostatnio w Amsterdamie był np. półmaraton. Maraton i te „pełne programy” są co 4 lata – wielu uważa te najbliższe za pełnowartościowe, bo rozgrywane w roku Igrzysk często nie skupiają czołówki, która myśli już o Igrzyskach, na nie szykując formę.
Tak, czy siak. Dla nas Polaków to szansa jakich mało, bo na Igrzyskach i Mistrzostwach Świata trudno jest odegrać znaczącą rolę, dlatego mobilizacja jest wielka.
U mnie wraca wspomnienie udanej Barcelony 2010 i chęć poprawy 12-stej lokaty, a także zapunktowania dla drużyny.
Aby osiągnąć powyższy cel, trzeba spełnić równie trudny – przejść przez eliminacje krajowe. Trzeba pokazać się jak najlepiej, czas na to ma się do Mistrzostw Polski w Maratonie Orlen 2018. W tej chwili minimum (2:13:30) mają już Heniu Szost 2:10.07 i Błażej Brzeziński 2:11:27. PZLA pozwala na start 5-tki, więc zostały 3 miejsca. Pewnie Włosi, czy Hiszpanie, którzy seryjnie zdobywają medale w drużynach, będą mieć 6-ścio osobową ekipę, bo tylu można wystawić wg. przepisów Organizatora Mistrzostw. Mam jednak nadzieję, że jeśli 6-ściu pobiegnie minimum, to tylu pojedzie do Berlina. Maraton jest nieprzewidywalny i jeśli połowie startujących wszystko wychodzi po myśli, to jest to zawsze sukces.
Przygotowania rozpocząłem dość wcześnie, bo już pod koniec listopada. Grudzień był owocny – wiele siły biegowej, biegów ciągłych w 2 zakresie i zabawy biegowe, siła ogólna i sprawność.
Podobnie w styczniu, którego pierwsze 2 tygodnie po 200 / tydzień – dużo, ale spokojnie. III zakres 3×3 km 3:11/km mleczan 4,0 🙂
12×1 km po 3:03 przerwa 1:30 4,3 mmol/l 🙂 🙂 🙂
Pierwsze 3 tygodnie biegałem po 70-90 km tygodniowo, później 2 po 150, 2 po 200, 1 mniejszy 160 i ostatni z przerwą spowodowaną infekcję, czyli tydzień stracony.
Teraz jestem w Hiszpanii, niestety złapałem anginę, ale po 4 dniach zrobiłem rozruch i jest dobrze, więc mam nadzieję, że wiele nie straciłem i tydzień nr 10 przygotowań zaowocuje w objętość treningową, o którą teraz chodzi. Pod koniec lutego wystartuję w Półmaratonie, z obudowy zimowej – BC 2, Siłą i III zakres – żadnego mocnego tempa, czyli wchodzenia w wysokie mleczany – taki jest plan. Na to czas będzie w marcu i kwietniu.
Plany obozowe mam już zabezpieczone. W lutym i marcu góry – sprawdzona ścieżka.
Cieszę się na nowe wyzwanie, czuję, że mam coś nowego, co bodźcuje mój organizmu i dlatego robię szybki postęp – świadczą o tym tysiące wspomniane powyżej. Chodzę na rozruchy, czyli trenuję 3 razy dziennie. Być może to trochę szalone na moim etapie kariery, jednak moja siła ogólna i sprawność spadają, a nie ma kiedy tego pielęgnować w ciągu 2 treningów, gdzie jest się już zwyczajnie zbyt zmęczonym. Rozruch daje mi też dużo lepsze bieganie na przedpołudniowym treningu, gdzie jestem pobudzony, jakby przygotowany.
Mam nadzieję, że będziecie czytać i razem ze mną przeżywać najbliższe miesiące. Liczę, jak zawsze, na Wasze wsparcie!
Od niedawna przy blogu pomaga mi Sławek, zajmując się walką z wirusami i różnymi awariami – Wielkie DZIĘKI!!! Mamy plan troszkę odświeżyć wygląd, żeby jak to wspomniała jedna miła Koleżanka „nie trącił myszką” 🙂
6 Comments
Mariusz, jak to nie tajemnica to gdzie biegasz maraton?
12.08.18 trzeba bookować lot i nocleg w Berlinie!
Dobrze Mariusz, że wróciłeś do blogowania! Już myślałem, że porzuciłeś stronkę. Tradycyjnie trzymam kciuki za sezon i wypełnienie minimum! Pozdrawiam.
troszkę awarii ostatnio było, ale miejmy nadzieję, że to już za nami 🙂
Jeszcze nie ma ostatecznej decyzji co do startu, więc jeszcze nie piszę oficjalnie. Rozważam nawet 4 Maratony. Wiele jak zwykle zalezy od szykowanych grup.
Niebawem wszystko się okaże – sam na to czekam, bo daje to pewność i spokój w treningu 🙂
Wtedy podczas biegu głupie myśli nie będą pchały się do głowy 😉