Mistrzostwa Polski zawsze wywołują dodatkowe emocje, to dla mnie Sport przez duże S.
Tym razem będzie to bieg uliczny na 5 km., czyli dystans daleki od mojej specjalizacji, ale również potrzebny w cyklu przygotowań. Wreszcie mam „zdrowie” i mogę normalnie trenować. Nie traktuję biegów na bieżni jako celu samego w sobie, nie trenuję teraz mocno i objętościowo, buduję składowe tzw. „modelu mistrza”. Model Mistrza to pojęcie, które w sporcie funkcjonuje jako wzór cech potrzebnych do osiągnięcia swojego maksymalnego poziomu. Nie da się dążyć do czegoś, jeżeli nie mamy wyobrażenia o celu. Epizod z bieżnią i ściganiem na krótszych dystansach (1500 m – 5000 m na bieżni, czy ulicy) pozwoli, jak pisałem we wcześniejszych wpisach, złapać zapas prędkości.
W ostatni czwartek zrobiłem trening z którego jestem wewnętrznie dumny, choć wiem, że nie jest to nic wielkiego. Kiedyś trenując do bieżni zrobiłbym to z łatwością. Mianowicie w Płocku na asfaltowej trasie nad Wisłą przebiegłem 3 odcinki po 2 km. Średnie czasy to 5:46. Nie był to łatwy trening, dwójki to zupełnie inna bajka niż wcześniejsze tysiące. Najtrudniejszy był drugi odcinek, na którym zapłaciłem cenę za zbyt szybki początek treningu – pierwszy kilometr otworzyłem w 2:48, mimo, że zdawało się, że biegnę sporo wolniej. Mleczan po 3 odcinku sięgnął blisko 14 mmol/l, więc praktycznie dla Maratończyka to max.
Po dwójkach zrobiłem jeszcze 2 krótkie III zakresy – tu wręcz fruwałem. Musiałem się ciągle hamować, jednak to operowanie na prędkościach 3:10-3:15, więc daleko do sobotnich. Cieszę się bo mogę robić to, co w tym okresie najważniejsze! Jak tak dalej pójdzie, to od sierpnia treningi typowo Maratońskie będą znacznie łatwiejsze i co za tym idzie, będzie można trenować na wyższym poziomie.
Na sobotę nastrajam się tradycyjnie bojowo. Wiem, że nie jestem przygotowany na wielkie bieganie, nie marzę nawet o zbliżeniu się do mojego rekordu życiowego: 13:59 z 2009 roku, ale bez przesady, jak każdy biegacz liczę na cud (takie rozumowanie zresztą przez Psychologów uznawane jest za najwłaściwsze).
Zadowoli mnie wynik 14:20-14:25, choć trasa w tym roku jest ciut trudniejsza – 2 nawroty, odkryty teren i upał nie ułatwią sprawy. Jak pobiegnę nawet sekundę szybciej, to dobra moja 🙂
Choć nie wiem jak to się skończy, oczywiście „idę” w pierwszej grupie!
Zapraszam wszystkich byłych sąsiadów do wyjścia na KEN. Ściganie zapowiada się bardzo dobre! http://biegursynowa.com/trasa/
a teraz ładujemy węglowodany!
3 Comments
Powodzenia!
Mariusz, dajesz!
Mam nadzieje, że karta się odwraca:) Treningi to potwierdzają:)
Pudło dla Ciebie z bardzo dobrym wynikiem!
Najważniejsza rzecz to, że masz zdrowie i możesz solidnie trenować. Trzymam kciuki! 🙂