Nie ma nic lepszego na uruchomienie stawu skokowego, a co za tym idzie pobiegania pełną biegową techniką niż bieg na bieżni lekkoatletycznej. Pisałem o tym wielokrotnie – takie treningi pomagają absolutnie – trzeba być tylko zdrowym. Maratończyk zakłada kolce lekkoatletyczne dla wspomnianej poprawy techniki, ale również zyskania niezbędnego zapasu prędkości.
Wzmagania lekkoatletyczne na stadionach Igrzysk Olimpijskich, Mistrzostw Świata, czy Europy, a także mityngi Diamond League śledzimy jedynie w telewizji. (ew. nasz Warsaw Track Cup www.warsawtrackcup.pl :).
Patrząc na moją biegową przygodę, gdzie trenuję 20 lat, to z tego typowo biegi uliczne(Maraton) niespełna 6 lat. Wcześniej startowałem „na ulicy” tylko okazjonalnie. W Maratonie osiągnąłem swój sukces. To dzięki temu, że tu jest moja nisza, do tego mam „smykałkę”, mogłem reprezentować kraj i prawie załapałem się na Igrzyska, jednak najwięcej napracowałem się właśnie na bieżni, co bez wątpienia miało olbrzymi wpływ na wyniki maratońskie.
Szczyt swojej dyspozycji w Maratonie (2012 r i 2:11.20) uzyskałem po 3,5 roku po rozstaniu z treningiem typowo bieżniowym (1500 m 3:45.12, 3000 m z przeszkodami 8:34.09).
Po co komu bieżnia?
Wielu amatorów biegania patrzy na wyczynowca (Maratończyka) jak na „inne zwierzę”, zastanawiają się jak można biec po 3:06 / km (takim tempem biegłem w moim najlepszym Maratonie). Tymczasem 98% biegaczy z Półmaratonu Warszawskiego, czy Biegu Niepodległości nie przebiegnie z taką prędkością nawet jednego kilometra.
Odpowiedź na pytanie po co komu bieżnia jest prozaiczna – Poza wrodzonymi predyspozycjami jest to droga treningowa, którą idą wszyscy wyczynowcy – droga prowadząca przez BIEŻNIĘ
Żeby biegać szybko zaczyna się od krótkich dystansów, małych objętości i większych intensywności, a nie odwrotnie jak znamy to z biegów ulicznych i planów treningowych z popularnych publikacji książkowych i internetowych z planami treningowymi. Owszem – przecież w bieganiu rekreacyjnym chodzi główni o zabawę i zdrowie, ale czytając to, co tu piszę, z pewnością interesuje Was coś więcej – chcecie biegać jak najlepiej! Zastanówcie się czy chodzi tylko o zbieranie kilometrów na GPSie lub aplikacjach, czy nie warto czasem „przewietrzyć się” na stadionie?
Tu warto się zastanowić ile treningu szybkościowego potrzeba maratończykowi i czy warto zakładać kolce. Tu odpowiedź jest z kolei szalenie trudna. Jest to sprawa bardzo indywidualna. Jedno jest pewne – w każdym sezonie trzeba nie tylko skupiać się na typowym treningu wytrzymałościowym, ale muszą występować prędkości wyższe. W przypadku Maratończyka z poziomu ok. 2:12 (prędkość przelotowa 3:08) biega się nawet 2:55/km. Tu pojawia się kolejne pytanie – ale przecież na bieżni bieg się po 2:35/km – tak i ta z koli prędkość przygotowuje do 2:55/km.
Jak ja w tej chwili wykorzystuję bieżnię w swoim treningu?
Od początku: 2 tygodnie po Wiedniu tj. 26 kwietnia wystartowałem w Oshe 10 km w Warszawie. Wcześniej przebiegłem tylko 2 „biegi ciągłe”, gdzie z lekkością i na niskim tętnie 8-10 km wychodziło poniżej 3:15 / km. Pokazywało to, że dyspozycja była bardzo dobra.
Niestety „Orlen” wyszedł dość przeciętnie. Zakończyłem bieg na 9-tym miejscu z czasem 30:27. Dużo lepiej czułem się i pobiegłem za tydzień w Sopocie podczas pierwszego PKO Półmaratonu Sopockiego. Tam do 15 km biegłem po 3:07-3:08 i był to pełen komfort, później bieg był taktyczny ze sprinterskim finiszem. Przegrałem o włos z zawodnikiem, który biega regularnie w granicach 28:30 na 10 km, więc nie można narzekać.
Już tydzień po Półmaratonie ubrałem tzw. „koluchy”, czekające na swój czas Nike Zoom Matumbo, które ważą poniżej 100 gram sztuka.
Przy okazji chciałbym obalić mit, że „Giża wali z pięty”. Czyli, że ląduję najpierw na pięcie 🙂
Ten film pokazuje jak stawiam stopę i jest to poprawne:
Z treningów tempowych: najpierw zrobiłem 6 x 1000 m po 2:50, później 7 x 500 po 1:18, dalej pobiegałem w Tatrach, po powrocie 1500 m w 3:55, a w ostatni piątek 5 x 1000 m po 2:45. Wczoraj wystartowałem na 5000 m w Amsterdamie podczas wojskowych zawodów. Bieg ułożył się całkiem nieźle. Połowę dystansu poprowadził Michał Kaczmarek, tym samym pomógł mi w narzuceniu odpowiedniego tempa. Czwarty kilometr zaatakowałem, żeby zgubić rywali – bardzo jak dla mnie mocno, bo w granicach 2:46-2:47/km. Udało się i „urwałem się” rywalom zdobywając cenne zwycięstwo. Ostatni kilometr był bardzo trudny, ale dałem radę zachować wypracowaną przewagę – taktyka była bardzo skuteczna. Wynik nie jest zadowalający, bo jedynie 14:35, ale patrząc na pogodę, porę biegu i taktykę nie ma co narzekać. Był to też poprawiony o sekundę rekord Mistrzostw 🙂
Lubię bieżnie, bieganie w kolcach to konkret, duża dawka energii, wiatr we włosach – treningi trwają max. 90 minut z czego męczysz się dosłownie kilka minut lub sekund – to przyjemne bieganie w porównaniu do mozolnego treningu Maratońskiego. Po starcie na 1500 m nie mogłem zasnąć – z powodu późnego startu, ale i emocji. Byłem szczęśliwy. Stopa nie boli, pobiegałem, przypomniałem sobie to, co robiłem tyle lat. Przez 1000 m czułem się jakbym leciał – genialny stan, ostatnie 300 m było piekielnie ciężkie, ale to niespełna 47 sekund. Ostatnie 5000 m w wojskowych zawodach to już cięższy kawałek chleba, nieźle się wymęczyłem, ale do 4-tego kilometra bawiłem się rewelacyjnie.
Celem takiej drogi w tym momencie sezonu jest złapanie zapasu prędkości. Najpierw krótkie biegi, poprawienie kroku biegowego i dynamiki. Później przyjdzie czas na tempowe bieganie na prędkościach w granicach 3:00-2:55 / km, żeby jesienią bez trudu poruszać się po 3:05 /km.
1 Comment
Świetna strona 🙂 Zapraszam do mnie 🙂 Pozdrawiam Sebastian Bednarski – biegacz długodystansowy, amator
Życzę sukcesów sportowych i nie tylko 🙂