Zamykając drugi tydzień biegania mam zaliczone cztery dziesięciokilometrowe rozbiegania. Jedno nawet 11 km po 4:05. Wkładka z wyciętym miejscem na 2 i 3 palec działają. Do tego dołożyliśmy ze Szczepanem z Fizjoperfekt.pl cienką podkładkę pod stawy śródstopno-paliczkowe i analogiczne długie kości śródstopia na pewnym ich odcinku.
Dzisiaj nawet sesja stabilizacji i biegowa bez leków przeciwbólowych, co uważam za dodatkowy duży sukces. Do pełnej sprawności i powrotu, a zarazem momentu w leczeniu, kiedy wreszcie zaczyna się myśleć o treningu, a nie kontuzji, jeszcze trochę. W planach jest obóz w Szklarskiej Porębie 12-29 sierpnia – jestem dobrej myśli, że wszystko się ułoży i po tak długim czasie oczekiwania powrót do biegania jest coraz bardziej realny.
Jak widać po moich ostatnich biegach ciągłe utrzymywanie wydolności poprzez formy zastępcze ma sens. Bez trudu biegam tak, jak biegałem przed kontuzją – w zasadnie nie widzę większej różnicy przy tak krótkich biegach.
Oczywiście roweru nie odpuszczam, w piątek nie miałem za bardzo jak jechać do Płocka, ponieważ musiałem odprowadzić auto do serwisu, więc postanowiłem jechać rowerem. Po ostatnich przygodach rowerowych, dwukrotnie zakończonych w szpitalu, dla bezpieczeństwa jechałem przez Kampinos – była to świetna przygoda! Puszcza jest piękna, teren jednak niezbyt łatwy gdyż suche piaszczyste drogi nie ułatwiają pedałowania. Tym razem po ścianie energetycznej zaliczonej w Zakopanem miałem ze sobą żele, więc z energia nie było tak źle, jednak prawie 4-godzinny wysiłek zrobił swoje – takiego zmęczenia nie czułem już dawno…
Wczoraj zaliczyliśmy z żoną fajną wycieczkę kajakiem po Skrwie. Rzeka, przy której i przez którą biegamy od lat jest niedoceniana, a ma ciekawe walory. Za 20 złotych można pływać do woli po pięknej krainie Brudzeńskiego Parku Krajobrazowego. Oczywiście pływanie zakończyłem bieganiem z Lasotek przez Cierszewo w stronę Maszewa i kąpielą w rzece przy uwaga – wodospadzie!. Czasem pod nosem ma się tereny, których próżno szukać na dalekich wycieczkach.
Teraz prawdziwą próbą będą kolejne dni, gdzie trzeba będzie spróbować godzinnych biegów i z wolna przyspieszania prędkości. Celem, o którym trzeba myśleć, to Wojskowe Mistrzostwa Świata w Maratonie, które odbędą się 24 Listopada w Surinamie. Całe szczęście jest jeszcze dużo czasu i będzie to bieg wolny, gdyż w upalnym i wilgotnym klimacie. Wystarczą z pewnością prędkości w granicach 3:20-3:15/km, aby walczyć o medal. Oczywiście celem jest przede wszystkim powrót do pełnej sprawności, jednak cele w zasięgu ręki, a nie te odległe ułatwiają sprawę, mobilizują organizm do walki, nie można przecież odkładać marzeń zbyt daleko – tak to przecież niestety działa.
5 Comments
Miło, że portal Bieganie.pl zamieścił ciekawy wywiad z Pana osobą i przypomniał szerszej publiczności o jednym z najlepszych polskich maratończyków. Życzę szybkiego powrotu do jak najlepszej dyspozycji i sukcesów rzecz jasna. Pozdrawiam chłodno w te upalne dni!
Mariusz a co się działo na tym rowerze, że wylądowałeś w szpitalu?
Przykra historia. Na skrzyżowaniu samochód wymusił mi pierwszeństwo. Stał początkowo i czekał, a w ostatniej chwili ruszył pod moje koła. W skutek tego przeleciałem przez maskę, wylądowałem po drugiej stronie samochodu na plecach, moment lotu i widok butów na tle nieba zapamiętam na długo – nie polecam takiej przygody 😉
Nauka jaka z tego idzie – nie jeździć z zaparowanymi szybami, o co wszystkich pięknie proszę, poza oczywiście wyprzedaniem z zachowaniem bezpiecznej odległości.
Ale mam nadzieję, że nic ci się nie stało a w szpitalu byłeś jedynie kontrolnie?
Potłukłem się tylko całe szczęście. Bieganie lepsze, bo bezpieczniejsze 🙂