Słowo się rzekło, skomentuję więc gorący maratoński weekend. Odbyły się 2 duże biegi w Europie – Rotterdam i Wiedeń. Na głównej stronie Rotterdam Marathonu zobaczyłem się dwukrotnie, jednak to tylko zdjęcia z ubiegłego roku.
Tu bardzo ciekaw byłem postawy dwóch najlepszych Holendrów Koena Reymakersa i Michaela Buttera, którzy w ubiegłym roku wyprzedzali mnie w tabelach europejskich sezonu (2:09.58 i 2:10.35). Obaj biegli do 30 km razem ze sporą pomocą pacemakerów. Obaj nie wytrzymali tempa, które zbliżone było do ubiegłorocznego, kiedy to miałem tam przyjemność walczyć. Znowu wiało, jednak to w końcu Holandia, różnicą była temperatura – było ciepło, a mając na uwadze półroczny chłód, to mogło być sporym utrudnieniem. Ostatecznie dało to wyniki 12:12 i 2:13, dalekie od rekordów życiowych i oczekiwań. Pierwszy wynik był na niezłym poziomie, bo 2:05, jednak biorąc pod uwagę klasę czołówki, to rewelacyjne wyniki nie padły.
Drugi mocny Maraton odbył się w Wiedniu, gdzie dzieliła i rządziła wyłącznie Afryka, wyniki przeciętne.
Dobre czasy zmierzono w Łodzi. Dwaj pierwsi biegacze z Afryki po 2:10 z sekundami, trzeci 2:11.22, za nimi od początku biegnący w drugiej grupie Yared Shegumo z nowym rekordem życiowym 2:12. Niestety nie dotrzymał mu tempa Michał Kaczmarek. Liczyłem po cichu, że chłopaki powalczą o zwycięstwo i bardzo dobre rezultaty. Znakomity wynik w historii „Polskiego Maratonu” 2:26.44 uzyskała Karolina Jarzyńska, prowadzona przez całą trasę przez doskonałego pacemakera. Tu ciekawe, że wyniki uzyskiwane w ten sposób nie są już uznawane za oficjalne rekordy, a do Rekordu Polski zabrakło tylko 37 sekund!. Z jednej strony jest to uczciwe względem wyników uzyskiwanych przez mężczyzn, dla których zorganizowanie takiej pomocy graniczy z cudem, ale z drugiej jak tu pobić Rekord Świata Pauli Radcliffe z Londynu z przed 10-ciu lat (2:15.25), który został kiedyś uzyskany z pomocą kilku „Zająców”.
Ja tymczasem wybrałem się na trening rowerowy, mieliśmy w planie dużą pętle z Bemowa przez Kampinos. Ostatnio używam mocowań typu SPD, na płaskim terenie i trenażerze jeździło się świetnie, jednak w lesie sobie nie poradziłem. Na lodzie uciekło mi tylne koło, nie wypiąłem na czas mocowań i przyłożyłem barkiem w kamienie. Cała przygoda zakończyła się na ostrym dyżurze. Całe szczęście nie ma złamań, czy przemieszczeń w stawie. Jestem mocno poobijany, ale mogę pisać na komputerze 🙂
Już jutro Boston Maraton i pytanie jak zawieje i czy znowu padną kosmiczne wyniki. Ten klasyk z wielkiej piątki (Boston, Londyn, Berlin, Chicago, New York + duży Maraton w Tokyo) start ma oddalony w znacznej odległości od mety, dlatego wyniki są nie uznawane za rekordy, jednak elektryzuje wszystkich. Pakiety startowe rozchodzą się momentalnie, a wielu zawodników z czołówki choć raz chciałoby tam pobiec.
Już za tydzień mocno oczekiwany Orlen Maraton. Wielkie pieniądze, które zainwestował sponsor gwarantują duże możliwości biegu. Miejmy nadzieję, że przełoży się to na wyniki i jeszcze lepszy poziom sportowy Polaków. Nie jest tajemnicą, że krajowe Maratony są szansą dla naszych zawodników, podobnie jak Rotterdam dla Holendrów, Londyn dla Anglików itd.
Czekamy też na drugi z klasyków, czyli Londyn, który rok rocznie zbiera na linii startu absolutną czołówkę Światową. Pobiegnie, jak już wcześniej wspominałem, nasz Marcin Chabowski.
Po wyżej wymienionych startach zostanie jeszcze wiosną Hamburg, Dusseldorf, w Polsce Kraków i na następne dobre wyniki trzeba będzie czekać raczej dopiero do jesieni.
10 Comments
Mariusz, uważaj z SPDami, ja kilka razy leżałem z moją szosą na szosie, bo nie zdążyłem wypiąć się, więc komicznie to wyglądało (bolało).
Zdrowiej!
pierwsze koty za płoty 🙂 jeszcze zostaniesz triathlonistą ja to wiem 🙂
Hej, Karolina dziś miała zająca zdaje się do 31 km, potem już walczyła samotnie
@kuba
Dziękuję za uściślenie, absolutnie nie podważam rezultatu Karoliny, tylko przedstawiam go w świetle bicia rekordów – z tego co się orientują z wiedzy zasięgniętej od dobrego sędziego, to nawet gdyby pobiła Rekord Polski, to nie byłby uznany, nawet jeśli ktoś (mężczyzna) prowadziłby przez kilometr.
Jak napisałem, nie do końca zgadzam się z tym przepisem, bo jak tu teraz ruszyć ten Rekord Świata… dlaczego kiedyś było łatwiej, a teraz o niebo trudniej…
Organizatorzy, jeżeli chcą Rekordu Świata Kobiet, zwyczajnie muszą zapraszać do prowadzenia, prawie tak samo mocne zawodniczki jak te biegnące. Tak to jest u mężczyzn.
Widocznie ktoś w IAAF był mocno za równouprawnieniem. Chyba płeć męska też o to zaczyna walczyć…
Yared miał dzisiaj emocjonującą końcówkę, na niecały kilometr przed metą miał stratę prawie 100m… szkoda, że dane mi było tylko pokibicować mu trochę na ostatnich metrach i dać znać, że ma szanse dogonić (wtedy jeszcze) 4tego zawodnika, a nie widziałem już samej końcówki wewnątrz areny… odrobienie TAKIEJ przewagi na takim odcinku i wygranie przewagą 0s – to w maratonie nie zdarza się często!
a Karolina na rekord ma szanse, nie brakuje jej dużo, a ma w sobie to coś, co pcha do przodu – to widać było nawet w jej zmęczonych dystansem oczach – była tam siła. Była dzisiaj na prawdę fantastyczna.
@Mariusz Giżyński
dla mnie to trochę przeciw rozwojowi kobiecych biegów – głównie ze względu na to ilu facetów biega na światowym poziomie, a ile kobiet (po co dziewczyna ma prowadzić inną, skoro w tym czasie może wygrać coś za dużo więcej pieniędzy…). ale nie o tym miałem 😉
A co jeżeli biegnie amator facet, wcale nie prowadzi dziewczyny – ale po prostu rywalizują ze sobą na trasie? bądź WZAJEMNIE sobie pomagają? żeby mieć rekord kobieta ma zejść z trasy i poczekać aż on przebiegnie, bo inaczej może pogrzebać swoje szanse na rekord? (wiadomo, że to nierealne, rzecz jasna)
owszem, mało facetów biega na poziomie 2:20-2:30, bo to za mało na profi, a za dużo na amatora, a przygotowanie musi być już bardzo poważne, ale przecież kilku takich jest, więc scenariusz takiego biegu obok siebie jest bardzo możliwy
@wiadran
Dla Yareda to idealna sytuacja, kiedy masz kogoś przed sobą i widzisz, że przewaga się zmniejsza. To motywuje jak nic innego – rywalizacja! a jakie musiał czuć szczęście, ze się powiodło 🙂
„To coś” jest nie ukrywajmy ważne, takie są realia w sporcie wyczynowym – jak nie inwestujesz, to się nie rozwijasz. Karolina jest twardziel i myślę, że Rekord Polski jest w jej zasięgu nawet w samotnym biegu od połowy dystansu, taką dziewczynę do prowadzenia znajdzie, choć rzeczywiście przy ilości biegających kobiet na poziomie 1:12-1:13 nie jest to takie proste.
@Giża
oczywiście, że przewagę psychiczną ma goniący, nie goniony. sam taką miałem na towarzyszącej dyszce (byłem pewien, że już po mnie, udało się jednak dogonić 2 kolegów, i wyprzedzić o tych kilka sekund). ale przewaga Wondimnewa Melkamu była na prawdę spora, na wejściu w „spiralę” w dół, do środka areny Yared tracił jeszcze ponad 20m, szkoda, że nie widziałem tego, co działo się potem (łącznie z tym jak obaj zawodnicy poradzili sobie z ową spiralą i bardzo mocnym uskokiem na wejściu do hali – tym samym, na którym zdarzały się już „gleby”). szczerze mówiąc, skreśliłem wtedy prawie szanse Yareda – ale gdyby trasę wydłużyli o 50-100m byłbym pewien, że wygra…
i faktycznie – takie „dołożenie” komuś na ostatnich metrach trasy zawsze daje satysfakcję, nieważne czy rywalizuje się jak Ty, czy Yared o czołowe miejsca, czy biega wolniej, jak ja teraz, czy jeszcze wolniej np. na poziomie 40minut jak ja te 2-3 lata temu. zawsze taki wygrany, mocny finisz daje radość. tylko ta Wasza radość – elity – ma przelicznik na dolary, czy złotówki, moja nie 😉
na razie wiem, że ostatnie centymetry wyglądały tak:
https://picasaweb.google.com/MaratonyPolskie.PL/OdzMaratonDbamOZdrowie#5866806422393324434
@wiadran
Dlatego właśnie IAAF wymaga, aby kobiety startowały osobno. Tylko wtedy mogą liczyć na uznanie rekordu. Tak będzie właśnie za tydzień w Londynie. Tam elita kobiet startuje chyba 30min przed mężczyznami.
@grzechu
dzięki za informację. w dalszym ciągu mam mieszane uczucia co do tego przepisu (generalnie nie lubię komplikowania spraw prostych, w celu narzucenia „sprawiedliwości i równości”).
bo teraz dalej można by pytać – a co z równością dla wszystkich, nie zdarza się to nazbyt często – ale… co jeżeli jakaś dziewczyna o wielkim talencie wystartuje w takim Londynie, czy Nowym Jorku, w biegu, w którym na elitę będzie za słaba? a mimo to nabiega świetny wynik dający jej miejsce nagradzane, albo rekord kraju?
jeżeli przebiegnie ów maraton szybciej od dziewczyn startujących „30 minut przed” – dostanie nagrodę czy nie? jak dostanie – pretensje będą miały te, które biegły z przodu, bez „osłony mężczyzn” – jeżeli nie dostanie to dlaczego? startowała w zawodach, uzyskała rezultat zasługujący na nagrodę, ale organizatorzy jej nie docenili…
takich zawodników jest margines, minimum absolutne… ale się zdarzają! (poniżej akurat mężczyzna, ale niezwykle wyrazisty przykład, pewnie i wśród kobiet takie perełki się znajdą):
http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=1&action=7&code=10830