Fizjologia człowieka zajmuje się procesami jakie zachodzą w organizmie, a to co się dzieje podczas wysiłku fizycznego, to już wyższa szkoła jazdy. Grecy w starożytności podobno jako pierwsi zgłębiali ten temat, ale nie mówmy o nich, bo mój kredyt hipoteczny ciągle drożeje :).
Prawda jest taka, że to co zachodzi w ciele człowieka pod wpływem ekstremalnego wysiłku fizycznego, w dużej mierze nie jest jeszcze poznane. To trudna i złożona sprawa, ponieważ jednocześnie zachodzi i miesza się ze sobą tysiące procesów mających bezpośrednio lub pośrednio wpływ na wydajność organizmu. Każdy nasz start w zawodach, trening, każdy nawet ruch, to szereg tych procesów, zależnych często od naszych indywidualnych uwarunkowań genetycznych, czy stopnia wytrenowania, a także w jakim kierunku to wytrenowanie szło do tej pory. Pojąć to i wykorzystać w walce sportowej to wielka rezerwa i tę rezerwę ciągle trzeba zgłębiać, żeby podnosić efektywność pracy, a co za tym oczywiście idzie i jest generalnie celem – urywać kolejne sekundy. Jeżeli zrozumiemy choć w pewnym stopniu prawa rządzące fizjologią wysiłku i wykorzystamy je w odpowiednim kierunku, to postęp może być bardzo duży.
Wiadomo nie od dziś, że po sile, wytrzymałość jest cechą wysoce wytrenowalną. Studiując fizjologię na AWF-ie, pisząc swoją pracę magisterską, przesiałem przez sito informacji, to co mi potrzebne i czerpię z tego w codziennych przygotowaniach. Skutek nie jest może klasy światowej, ale ciągle się poprawiam. Jestem przekonany, że w dużej mierze dzięki właśnie tej wiedzy.
Teraz postanowiłem pójść krok w przód i nawiązać współpracę ze specjalistami w zakresie fizjologii wysiłku. Zawodnik nie może wiedzieć wszystkiego, samemu ciągle szukać, jest w końcu młodym człowiekiem. Ja z roku na rok wiem coraz więcej, czasem sobie tak gdybam – ach wiedzieć to co teraz parę lat temu …, a za dwa lata powiem pewnie to samo.
Czemu służą badania wydolnościowe z maską, czyli pomiarem wentylacji?
Otóż nie da się wyznaczyć bez takiego badania progów – to znaczy przy jakiej częstości skurczów serca/prędkości będzie zwykłe tlenowe wybieganie, kiedy drugi zakres na przemianach mieszanych, a kiedy trzeci zakres treningowy, w którym beztlen ma przeważający udział. Bez tego pomiaru błądzimy w statystycznych wyliczeniach, które często nijak się mają do naszej indywidualności, naszego aktualnego poziomu i obarczone są dużym marginesem błędu. Generalnie błądzimy trenując wyłącznie na tak zwanego nosa. Często podawane 220 – wiek, i później procentowe wartości do poszczególnych progów sprawdzają się nie zawsze, a nawet rzadko.
Dwa tygodnie temu poddałem się dwóm testom. Pierwszy był to test progresywny (czyli ze zwiększającą się intensywnością) do odmowy pracy, badający maksymalne parametry wydolności organizmu oraz przyrost tych parametrów wraz z czasem i kolejnymi prędkościami. Między innymi VO2max, czyli w fizjologii wiodący wskaźnik poziomu wydolności organizmu. Krótko wyjaśniając: maksymalny pułap pochłaniania tlenu polega na tym na ile potrafimy wykorzystać tlen, który pochłaniamy z otoczenia. Jest to parametr, który mam od dziecka na wysokim poziomie i to z pewnością moja silna strona. Tym razem wynik to 89 ml/min/kg (przy startowej masie ciała byłoby ponad 90 :). Maksymalne tętno wyniosło tym razem 186, czyli sukcesywnie z roku na rok ten parametr spada, wraz z poziomem wytrenowania – to akurat dobra nowina, bo serce szuka w ten sposób adaptacji. Zbadaliśmy również mleczany na poszczególnych stopniach wysiłku, co obok wartości częstości skurczów serca w treningu najłatwiej wykorzystać do pośredniego szacowania wysiłku fizycznego, planowania obciążeń i skracania/wydłużania /intensyfikowania treningu w czasie jego trwania. Te parametry mierzy się później bardzo łatwo, szczególnie częstość skurczów serca.
Drugiego dnia robiliśmy test MLSS, czyli próbę na wyznaczonych pierwszego dnia intensywnościach (na 3 poziomach 85%, 90% i 95% VO2max), celem lepszego ustawienia intensywności treningowych na najbliższe okres treningowe i generalnie dla potwierdzenia poprzedniego testu na dłuższych odcinkach czasowych z zadaną intensywnością.
Zaletą badań, na które się zdecydowałem, jest nowoczesność i dogodna logistyka wykonywanych prób. 4SportLab oferuje aparaturę bezprzewodową, pozwalającą na próby w warunkach walki sportowej biegacza, czyli nie na kręcących się rolkach bieżni mechanicznej, ale na stadionie lekkoatletycznym, a nawet na asfaltowej drodze, gdzie najczęściej maratończyk wykonuje swoją zasadniczą pracę i gdzie biega w końcu Maraton. Bieganie na bieżni stadionu ma tylko tą jedyną słabość wobec bieżni mechanicznej, ze na tej drugiej można narzucić prędkość, natomiast „w terenie” zawodnik musi mieć wyczucie i powinien odpowiednio – stopniowo przyspieszać wg. wcześniejszych założeń. Moja próba wykonywana była na stadionie Agrykoli w Warszawie, ale mogliśmy to zrobić tam, gdzie tylko byśmy chcieli. Moje progi, kiedy wchodzę w beztlen są już tak wysoko, że druga próba kosztowała mnie w tej chwili zbyt dużo, następnym razem musimy to troszkę skorygować.
Może wszystko to wygląda to dosyć skomplikowanie, jednak po teście dostaje się piękny wydruk z intensywnościami w jakich należy się poruszać podczas odpowiednich jednostek treningowych. Opis jest jasny i czytelny, nawet dla osób nie mających styczności z podobnymi próbami. Wystarczy realizować zadane założenia, patrzeć na swój pulsometr lub przestrzegać sugerowanych prędkości. Jednym słowem mieć wszystko pod kontrolą i mieć pewność, że trenuje się optymalnie.
Ja swoje testy powtórzę jeszcze w tym roku w okresie przed BPSem, a cel: poprawić to, co w moim przypadku obnażył test. Jest nad czym pracować.
Zdjęcie z Panią Doktor Moniką Mosakowską, czuwającą nad przebiegiem badania.
Badania przeprowadziliśmy 9 i 10-tego maja 2012 r. wraz z ekipą 4SportLab, więcej informacji o podobnych próbach oraz badanych zawodnikach znaleźć można na www.4sportlab.pl oraz na profilu Facebook (http://www.facebook.com/twoj.
4SportLab bada nie tylko czołowych polskich wyczynowców wielu dyscyplin, ale także wszystkich, którzy chcą w sposób świadomy podnosić swoją wydolność. Polecam!
14 Comments
czołem! mam pytanie: jak wygląda w praktyce test „do odmowy”? brzmi dość brutalnie. na końcu po prostu padasz, czy nie jesteś w stanie utrzymać prędkości? i jeszcze w jaki sposób Vo2max zależy od masy ciała (na ile opłaca się chudnąć, żeby poprawić ten parametr)? przepraszam za tyle pytań, ale widać, że znasz się na rzeczy 🙂 powodzenia w dalszych treningach!
Mariusz, Twoje VO2max predystynuje Cie do nieprawdopodobnych wynikow!!! Niewykorzystanie takiego daru byloby grzechem:) trzymam kciuki za dalszy trening i kolejne postepy, przy takich wynikach/warunkach sa kwestia czasu. A moze przydalaby sie jakas zmiana bodzcow w treningu? Jest tyle przykladow gdzie zmiana trenera, nowy trening daly eksplozje formy… Planujesz cos w tym temacie?
Pozdrawiam, bartek
@Szymon
czołem!
To „do odmowy” to bez przesady, nie jest aż tak strasznie, podobnie jak na zawodach.
Po prostu trzeba osiągnąć maksymalne wartości. U mnie było tak, że parametry zaczęły pod koniec spadać, to trzeba było kończyć. Było ciężko, ale zazwyczaj na zawodach jest jeszcze ciężej 🙂
VO2max wyraża się w mililitrach na minutę na kilogram przyswajanego tlenu, więc tylko dlatego wynik wyrażony w ten sposób ma odzwierciedlenie w takich liczbach. Jest też pomiar w mililitrach na minutę. Prawda jest jednak taka, że masa ciała ma znaczenie, bo trzeba więcej dźwigać podczas wysiłku.
@bartek
VO2max to nie wszystko. Na maksymalny wynik składa się odpowiednie przygotowanie treningowe, wypracowana forma, technika, aspekty psychologiczne i wiele, wiele innych detali.
Już kiedyś pisałem czego potrzebuje biegacz, w skrócie musi mieć idealne warunki treningowe, żeby coś wyciągnąć z tego, co w nim siedzi…
Mariusz, po biegu Lwa powiedziałeś że teraz Cie czeka roztrenowanie i dwa tygodnie bez biegania. Jak wygląda w praktyce u Ciebie roztrenowanie? Czy jest to całkowite odstąpienie od biegania czy jednak wychodzisz na jakies krótkie rozruchy?
Mariusz w 100 proc się z Tobą zgadzam, chodzi mi tylko o to, że VO2max jest parametrem, który można rozwinąć w ograniczonym stopniu. Albo się ten dar ma, albo nie. Mi powiedziano kiedyś, że mozna to zwiększyć maks o 15-20%, co oznacza, że nigdy nie osiągnę więcej niż 60-65 ml/min/kg
@Outsider991
Po całym sezonie, czyli dopiero jesienią robię 2 tygodnie praktycznie bez biegania i 2 tygodnie krótkie biegi co drugi dzień.
Trener nakłonił mnie jednak do zmiany planów i jeszcze jednego startu na krótkim dystansie, żeby po półmaratonie trochę rozpędzić organizm, czyli 5 km na Biegu Ursynowa.
Dopiero od niedzieli 10 dni rozbiegań co drugi dzień, takich maksymalnie do godziny, później start i wyjazd na obóz do Zakopanego na trening ogólny.
Teraz praktycznie od Maratonu mam taki okres przejściowy – tylko krótkie wybiegania, przebieżki i od czasu do czasu krótkie biegi ciągłe w II zakresie intensywności, a do tego raz na tydzień start. Mało objętości, a intensywnie tylko podczas zawodów.
Fajnie, że wystartujesz na Ursynowie. 🙂 Mocna obsada i zapowiadają się idealne warunki pogodowe.
@Krzysiek
Temperatura może i przyjemna, ale zapowiada sie dosyć wietrznie, więc nie wiem czy tak idealnie 😉
No teraz wieje konkretnie wiec do idealu odrobine brakuje.;)
Powodzenia dzisiaj!
A kto takie fajne zdjęcia z biegu w masce robił? 🙂
@Adam Klein
Przyznam, że to jedne z lepszych zdjęć w mojej kolekcji. Bardzo dziękuję naczelnemu Bieganie.pl!
[…] http://mariuszgizynski.pl/index.php/2012/05/zeby-wiedziec-wiecej/ […]