Po czwartkowych 400-setkach, w niedzielę walczyłem z wiatrem na długim biegu ciągłym – w tym roku były to 32 km takiego biegu, w poniedziałek truchtałem z nogi na nogę, a już we wtorek podbiegi, natomiast dzisiaj długie tempo na 4-kilometrówkach i dwójkach w Parku Skaryszewskim.
Coś nie mam ostatnio szczęścia do pogody. W niedzilę wiało i padał śnieg, a dzisiaj od rana lało. Przyjechałem do Parku i siedziałem pół godziny w samochodzie, czekając aż się zlituje i przestanie padać, całe szczęście poprawiło się i później było bardzo przyjemnie. Cóż… teraz już nie bardzo można coś w treningu przekładać, bo i tak jest dosyć gęsto z akcentami. Już w sobotę lub w niedzielę kolejne tempo, tym razem na średnich odcinkach 1-2 km i tylko 10-12 km 🙂
Dzisiaj nogi nie były posłuszne i nie niosły, tak jak by się tego chciało, jednak po ostatnim „objętościowym” tygodniu i po 12 dniach po górach mają zdecydowanie do tego prawo, mimo wszystko prędkości startowe w miarę wyrabiałem.
To co cieszy mnie najbardziej, to fakt, ze teraz skupiam się na treningu, nie trapią mnie urazy, czy przeziębienia, mogę spokojnie trenować i myśleć jak optymalnie przygotować się do następnej niedzieli. Teraz tak naprawdę trzeba dotrwać do końca tygodnia, później odpoczynek, trochę walki ze sobą na diecie maratońskiej o obniżonej zawartości ulubionych węglowodanów (w poniedziałek świątecznego ciasta nie uświadczę), ale to tylko 3 dni, później można, a nawet trzeba objadać się makaronem itp. do woli, a 13 kwietnia lecę do Rotterdamu.
15 Comments
No to plan mamy podobny:) ja tez katuje do niedzieli, a potem ta sama dieta. Mariusz, najlepszego na ostatniej prostej! 15 kwietnia biegniesz 2:09:00 jak po swoje!!:)
Gorąco popieram oznaczanie tras biegowych w Warszawie! (poprzedni temat) Przydałaby się kiedyś mapa Warszawy z zaznaczonymi trasami, szczególnie tymi w mieście, ale też tymi na obrzeżach. Ile wg Ciebie ma kółko w Skaryszewskim? Na RunKeeperze w mapach Googla wyliczyłem na maksymalnym zbliżeniu i przy użyciu ze stu znaczników 1800 m.
PS Widziałem Cię na pómaratonie w Wawie na 20 kilometrze – ja wtedy byłem na 12, w miejscu, gdzie trasy się zbiegały 😉 Gratuluję wyniku! Ja miałem 1:39, to mój drugi rok treningów (rok temu 1:52).
Szczerze mówiąc nie sądziłem że w przedostatnim tygodniu przed maratonem robi się jeszcze tak mocne akcenty.
@nestor
Koło w Skaryszaku ma 1758 m. Mamy tam atestowaną trasę Praskiej Dychy. Start jest przy schodach z widokiem na Stadion Narodowy, a Meta po niespełna 6 okrążeniach przy Muszli Koncertowej.
A trasy trzeba oznaczać i dzielić się tym z innymi, tylko najgorzej jak jest kilka pomiarów i każdy inny 🙂
np. ta na Wilanowie zmierzona jest kółkiem mierniczym.
Biega się takie treningi na ok. 10 dni przed zawodami, niektórzy nawet robią cięższe, np. startują na 8 dni przed na 10 km „w trupa”. Wg. mnie trzeba w tym czasie już uważać i nie dać z siebie za dużo. Trzeba się zmęczyć, ale z wyczuciem – nie przekroczyć pewnej granicy, powoli szuka się już świeżości – przynajmniej takie moje doświadczenia.
A tak naprawdę na jaki wynik Pan się nastawia w najbliższym maratonie???
Proszę o szczerą odpowiedz,
pozdrawiam – jestem kibicem, który tylko obserwuję i analizuję,
jak to jaki ? 😀
2h10’29” 😀
Ta sekunda tak dla pewności 😉 jestem święcie przekonany że się uda 🙂
A ja uparcie nadal twierdze, ze Mariusza stac na czas spokojnie ponizej 2.10 i lepszy jesli pogoda dopisze… Mariusz, dla Ciebie, Twojej Rodziny i wszystkich Kibicow najlepszego zyczenia pieknych, rodzinnych Swiat! Alleluja!:)
W Rotterdamie ruszam w 1:05 półmaraton. Nie ma innego wyjścia – takie jest minimum PZLA i z taką grupą będę biegał. Trzeba próbować.
Tobie Bartek i wszystkim czytelnikom bloga również życzę Wesołych Świąt w rodzinnym gronie i przede wszystkim spokoju ducha!
@Mariusz Giżyński
No w końcu podejmie Pan ryzyko – do tej pory wszystkie chyba maratony były bardzo asekuracyjne, stąd nawet uzyskiwane dobre wyniki nie dawały szansy walki o dobrą pozycję. Teraz przynajmniej spróbuje Pan powalczyć o minimum na IO. Nie jest ono zbyt wyśrubowane (patrząc z punktu widzenia innych konkurencji oraz poziomu światowego). Realnie oceniając po Pana wieku, życiówkach, przebiegu kariery i opisywanych treningach sądzę, iż jest Pana stać na bieg w granicach rekordu życiowego, na minimum raczej nie, ale fajnie byłoby gdybym się pomylił. Trzymam kciuki.
Sami znawcy (warak) się tu wymądrzają, gdyby Heniu powiedział, że chce nabiegać 2:07 też większość by pisała nie ma szans itp. Jeżeli zawodnik sam czuje, że jest w stanie nabiegać dany wynik to motywujmy go a nie dołujmy! Takie zachowaniu tłumaczę jedynie zawiścią i dowartościowywaniem samego siebie.
ja obstawiam, 2,12,00 – 2,13,30 a wy???
możę być taka sytuacja, że jak zaryzykuję i pójdzie na 1,05,00 to poprostu nie da rady i zejdzie z trasy, czego nie życzę oczywiście…
Spoko Panowie:)
@warak
Ja często podejmuję ryzyko np.:
– 2009 r. półmaraton w Pile gdzie ruszyłem na wynik poniżej 1:03 z Kenijczykami, niestety jeszcze nie tym razem…
– również 2009 r. Maraton Warszawski, tam półmaraton miałem w 1:05.09
– w 2010 r. w Barcelonie – biegłem już na siódmej pozycji, walczyłem o jeszcze wyższą lokatę, a skończyłem na 12-stej, bo przez zbyt mocne tempo w środku dystansu nie wytrzymałem końcówki
Mój pierwszy Trener nauczył mnie, że trzeba biegać odważnie i stawiać sobie odważne cele. Ciągle się dzięki temu poprawiam, choć często zdarzają się nieudane próby, kilka jest opisanych na blogu w starszych wpisach.