Mam już ustalone plany startowe na wiosnę. Długo zastanawiałem się co wybrać, gdzie biegać. Nie był to łatwy wybór, bo trzeba podejmować decyzję szybko, ponieważ kandydatów w kolejce wielu, a z drugiej strony wcześnie zazwyczaj niewiele wiadomo, jak wyglądać będzie bieg.
Co wybrać?
Duży maraton, gdzie zazwyczaj jest silna stawka i zwykle dobre tempo biegu, jednak za darmo, czy mniejsze zawody, gdzie jest możliwość ułożenia biegu dokładnie pod siebie, gdzie również znaczy się wiele dla organizatora???
Jedynym utrudnieniem na trasie jest ten piękny most, który trzeba pokonać dwukrotnie, jednak urozmaicenie w profilu ma też swoje dobre strony dla naszych mięśni, które niespecjalnie dobrze reagują, gdy trasa jest zupełnie jednostajna.
Ja szukałem przede wszystkim szybkiej trasy i odpowiedniego tempa biegu. Mój cel jest jasny. Jeśli o chodzi o Maraton, to najlepsze warunki znalazłem w Rotterdamie, przynajmniej zapowiedzi tak wyglądają. Połowa kwietnia, to bardzo dobry czas na bieg maratoński. Jest wtedy duży wybór startów i zazwyczaj dobra pogoda. Wtedy w jeden weekend odbywa się kilka takich biegów. Rotterdam słynie z bardzo szybkiej trasy, jednej z szybszych na Świecie, do tego dochodzi klimat wielkiego biegowego święta, tradycja i profesjonalizm od lat.
W ubiegłych dwóch latach nie dopisała aura, ponieważ wiało i padał deszcz, tego jednak nie da się przewidzieć i pozostaje mieć nadzieję, że w tym roku warunki będą sprzyjające.
Rotterdam od lat nastawia się na odzyskanie Rekordu Świata. Dwukrotnie bezskutecznie próbował go atakować słynny Haile w początkach kariery maratończyka, w ostatnich latach próbują Kenijczycy. Regularnie padają rezultaty w granicach 2:05, więc wskazuje to, że warunki są wyjątkowo sprzyjające.
Mnie interesuje druga grupa dla Europejczyków walczących o nominacje do Londynu. Budowana jest ona dla najlepszego Holendra – Koena Raymaekersa, a przewidywane tempo półmaratonu to 1:05. Startować mają liczni biegacze mierzący się z tym wyzwaniem, a prowadzić ma nas dwóch Keniijczyków. Zobaczymy…
tę sylwetkę Koena Raymaekersa muszę dobrze zapamiętać. Jest duży, więc dobrze się za niem chować 😉
Warunki jakie zapewnia organizator są słabe, w innych Maratonach można dodatkowo zarobić, aby zwróciły się drogie przygotowania. Rotterdamie niestety skupiają się tylko na Rekordzie Świata, a biegaczy z Europy kuszą dobrą trasą i możliwością „nabiegania” wyników. Też się skusiłem.
Na 3 tygodnie przed Maratonem startuję połówkę w Warszawie. Ten bieg od razu po powrocie z obozu ma być głównie najtrudniejszym treningiem i testem jak wyglądają przygotowania. Trasa nie jest w tym roku najłatwiejsza, chociaż mój znajomy podbieg na Agrykoli jakoś mnie nie przeraża, bo znam go doskonale.
tu zdjęcie z Biegu Konstytucji 3 Maja. zrobione z ok. połowy liczącego niespełna 500 metrów podbiegu na Agrykoli, gdzie zwykle trenuję siłę biegową
Mimo, że będę po obozie w górach, kiedy to zazwyczaj dyspozycja jest wysoka, wiem, że będzie to trudny bieg, bo trening przed zawodami będzie bardzo wymagający. Nie nastawiam się tu na duży sukces, ale na mocną walkę. Choć to sprawa nieprzesądzona, bo np. w 2010 roku, przed Mistrzostwami Europy w Barcelonie taki start kontrolny wypadł doskonale.
Jestem w tej chwili naprawdę dobrej myśli, co potwierdzają ostatnie treningi i start w Luksemburgu. Jestem już na dobrym poziomie jeśli chodzi o wytrzymałość ogólną. Jestem też coraz silniejszy, co widać po mięśniach nóg, które sukcesywnie z roku na rok powiększają m.in. swoje obwody. Technika też jest coraz lepsza, coraz bardziej maratońska – krok się powoli skraca, a wzrasta jego kadencja. Doświadczenie rośnie. Ciągle dopracowuję tajniki diety, dużo daje praca z psychologiem sportowym. Nawet mój kręgosłup jakoś ostatnio bardziej lubi ciężkie treningi 🙂
Po Frankfurcie wypisałem sobie 33 błędy jakie tam popełniłem, mam plan zredukować je teraz do minimum i poprawić w tym roku rekord życiowy znacznie. Mój progres ostatnio miał tendencję zmniejszającą (2009 r. – 2:15.59, 2010 r. 2:13.30, 2011 r. 2:12.34), ale przecież wiadomo, że statystyka kłamie…
Wiem, że mam jeszcze spore rezerwy, może jeszcze kiedyś dostrzeże to jakiś duży Sponsor? To by znacznie ułatwiło sprawę.
14 Comments
W zeszłym roku akurat w Rotterdamie było +22 stopnie i pełne słońce 😉 Oraz start o 11. Grzało niemiłosiernie. Ale po Afryce co to dla Ciebie 😉 Elita na pewno ma doskonałe warunki 🙂 Jeżeli nie masz alergii na kwitnące rośliny – powinno być bardzo ok (to co u nas kwitnie w maju, tam zaczyna w kwietniu, niestety, sprawdziłam doświadczalnie). Trzymam kciuki.
@APP
Dzięki za informacje i kciuki! Nie mam alergii, więc powinno być ok, a w sobotę znowu jadę przyzwyczajać się do wyższych temperatur 🙂
Apropo kwiatów, to podobno ok 90% róż z naszych kwiaciarni pochodzi z Kenii
Fajnie Mariusz dowiedzieć się, że będę miał zaszczyt pobiec w tym samym biegu. Pozdrawiam i życzę kwalifikacji do IO. PS. Jak z transportem? Lecisz? Jedziesz samochodem?
@Tomasz Podleśny
Fajnie!
Będzie raźniej, wiedząc, że sporo Polaków pobiegnie. Podobnie było we Frankfurcie w ubiegłym roku.
Ja lecę samolotem już w piątek, a wracam pewnie wieczorem w dniu biegu, tym samolotem ok. 21.
Powodzenia!
1) Chyba niestety będzie Panu ciężko znaleźć lepszego i większego sponsora niż Wojsko Polskie…
2) Na jaki czas planuje Pan pobiec w maratonie, to chyba wiadomo, ale jakiego czasu spodziewa się Pan na połówce w Warszawie?
powodzenia Giża!!
jak będziesz wiedział, że relacja z Rotterdamu jest w TV lub Internecie to daj cynk.
a na którym kilometrze półmaratonu jest ten podbieg na Agrykoli?
mniej więcej na 14 wg moich obliczeń
Witam!Jednego Powerade mam w pamięci za Frankfurt!Już wtedy pisałem, że jedyny sensowny start w połowie kwietnia 2012 to Rotterdam, czyli być może mam u Ciebie drugiego Powerade!Kiedyś odbiorę…Jakie plany na teraz, wspominasz o jakimś obozie?Pamiętaj jedno: LEPIEJ BYĆ NIEDOTRENOWANYM (I ZDROWYM), JAK MOCNYM (I KONTUZJOWANYM) to w kontekście intensywności BPS!Pozdrawiam, duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo zdrowia
@dymek
1.Oby nie miał Pan racji z tym sponsorem.
2.Co do tempa biegu półmaratonu, to się wszystko okaże podczas zgrupowania w Stanach i zaraz po. Ciężko coś teraz zakładać. Pobiegnę na miarę możliwości, nie ukrywam, że najważniejszy będzie Maraton za 3 tygodnie, tak jak zresztą dla całej startującej grupy wracającej z Albuquerque. Czasem bywa tak, że 3 tygodnie przed już jest świetnie, a czasem jeszcze trochę trzeba poczekać / zmienić trening. Dlatego są starty kontrolne.
Oczywiście dziękuję za dobre rady odnośnie miejsc startów oraz jak już kiedyś prosiłem wszystkich czytelników, a bliżej żonę i kolegów z którymi trenuję, żeby mnie stopowali. Człowiek jest czasem tak ambitny, że wyłącza myślenie i skutki są opłakane.
Jeszcze raz dzięki!
Powodzenia i sprostowanie w Polsce tylko do 40% róż pochodzi z KENII w europie te tendencje dochodzą do 60% 🙂
Powodzenia!
Ten post promieniuje mądrością płynącą z Twoich słów i mam wielką nadzieje, że się uda. Proponuje co wieczór wyobrażać sobie przed snem wskakiwanie na podium w Londynie, flesze, hymn i te sprawy. Powinno dać mentalnego kopa, że ho!
Powodzenia Mariusz!!!!
Jasne, wizualizacja to chyba też jedna z ważnych technik treningowych 🙂
Będziemy trzymać na pewno kciuki za Rotterdam. Tego dnia nie biegam, tylko oglądam TV! 🙂
bardzo dobrze, mniejsze konkurencja w Wiedniu będzie 🙂
a poważniej – dobry wybór trasy, jest szybka i płaska jak cała Holandia, w dodatku nie ma tam z tego co pamiętam zbyt wielu zakrętów (nie biegałem, oglądałem, znam trochę Rotterdam) i kostek brukowych (jak np. w Amsterdamie)
jedyne co może dać w kość to wspomniany już wiatr – to jest tuż nad morzem, tam ogólnie sporo wieje (a moje Holenderskie doświadczenia mówią, że w tamtym kraju nie dość, że wieje zawsze, to właściwie zawsze w twarz). Tym niemniej oczywiście trzymam kciuki za optymalne warunki, bo za przygotowanie chyba nie muszę, te i tak będzie perfekcyjne 🙂
A! most nie jest taki straszny, lekko się może i wznosi, ale nie ma się czego bać, za to jako budowla robi wrażenie, to powinno zrekompensować wiatr i wzniesienie na moście 🙂
powodzenia, będę przesyłał resztki pozytywnej energii, której nie zużyję na swój bieg w Wiedniu, czasem może nawet uda mi się potrzymać kciuki w trakcie biegu 🙂