W tej chwili jestem w najtrudniejszym okresie treningu. Biegam dużo i całkiem szybko. Od poniedziałku pogoda jest łaskawsza. Dzisiaj przebiegłem „czwórki” czyli trening na długich odcinkach, w sumie 4 odcinki na 4 minutowej przerwie. Był to najtrudniejszy trening obozu. Po drugim odcinku miałem już dość, jednak powalczyłem do końca i kolejne dwa powtórzenia przebiegłem w podobnym tempie. Lekko nie było, ale na maratonie będzie z pewnością wielokrotnie ciężej. Przygotowuję się już psychicznie do 30 października, kiedy to czeka mnie ogromne wyzwanie, którego nie mogę się już doczekać 🙂
Dzisiaj przypomniałem sobie jak wielki mam respekt do Maratonu. Wiem doskonale, co mnie czeka. Wiem, że po 30 kilometrze będzie potworny ból, ale to tylko ok. 36 minut(oby krócej) i tylko 2 razy w roku, więc dam radę! Wiem, że to dziwne, ale już bardzo mi tego brakuje. Lecząc kontuzję myślałem tylko o tym, kiedy stanę znowu na starcie Maratonu. Czekałem cierpliwie, żeby móc znowu sprawdzić się, poprawić rekord życiowy i zbliżyć do upragnionego startu w Igrzyskach. Teraz wszyscy już wiedzą, że poprzeczka jest zawieszona dużo wyżej niż w poprzednich Olimpiadach (przy okazji troszkę się wymądrzę 🙂 Olimpiada to 4 letni okres przygotowań do Igrzysk, czyli najważniejszych dla każdego sportowca zawodów). Muszę więc myśleć rozsądnie i mierzyć siły na zamiary. Jedyną moją szansą jest podejście wiosenne. Teraz nie jestem w stanie uzyskać minimum, ale muszę pobiec, aby podnieść poziom sportowy, podnieść morale, choćby ustanowieniem minimalnego rekordu życiowego, wtedy wiosną będzie znacznie łatwiej, choć wiadomo, że łatwo nie będzie. Wiele osób uważa, że nie stać mnie na 2:10.30, że to jeszcze 3 minuty od rekordu życiowego, że być może mam za słaby wynik na 10 km. Ja wierzę, że jak wszystko co robię wyjdzie mi w 100%, do tego będę miał wymarzony bieg i pogodę, to kiedyś osiągnę taki wynik.
We Frankfurcie ma być idealny bieg. Jedna z grup pobiegnie na 1:06 półmaraton, więc to tak jak sobie układam w głowie. Chciałbym mieć taki bieg, w którym nie będę musiał dźwigać ciężaru prowadzenia, schowam się tylko w dużej grupie biegaczy, wtedy kilometry uciekają szybciej, a kryzys przychodzi później. Dlatego właśnie wybrałem Frankfurt, mimo wszystkich przeciwności: krótszy czas na przygotowania, brak wsparcia organizatora (dostaję tylko numer startowy). Jednak najważniejsza w tym momencie jest możliwość biegu w dużej grupie zawodników na zbliżonym poziomie. Trasa we Frankfurcie jest płaska i szybka, pora roku nie gwarantuje wprawdzie optymalnych warunków, ale z tygodnia na tydzień będzie coraz trudniej o dobrą aurę. Niemiecka organizacja prawie gwarantuje, że podczas biegu będzie tak, jak ustalą przed startem – chodzi o międzyczasy, serwis na trasie itd.
Idę spać, bo jutro znowu trzeba solidnie potrenować.
6 Comments
Powodzenia:)…Obyś Giża się wyrobił w czasie:) Trzymam kciuki.
Będzie można nas oglądać w necie lub na satce:
10 bis 14 Uhr, hr-online.de Livestream
Prawda jest taka,ze na igrzyska zaden z maratonczykow nie pojedzie,jesli nie skoryguja minimum.Byl placz ze minimum wysrubowane – a co nasi biegacze zrobili w Warszawie mozna bylo zobaczyc.Jesli jakims cudem zetna minimum do upragnionych przez wielu 2:15 to pojedzie 1-2 biegaczy ktorzy przybiegna w 3 dziesiatce.Od 2007 roku biegow ponizej 2:14 bylo 13 w tym jeden Mariusza,2 Pawła Ochala,2 Adama Draczynskiego i chyba 3 Henryka Szosta…biegow ponizej 2:12 w tym TYSIACLECIU chyba 10 w tym jeden trenera GG,jeden HS,jeden dopingowicza….
Heniu Szost wystarczy, że powtórzy swój wynik z Wiednia 2010 r. Adam Draczyński poprawi się 20 sekund. Ja 3 minutki 🙂
Nadzieja umiera zawsze ostatnia, a kto nie wierzy, z pewnością nic nie osiągnie…
@J
Dzięki za info. Pewnie pokazywać będą głównie grupę na Rekord Świata. Ja pobiegnę najprawdopodobniej w grupie z Niemieckimi zawodnikami, którzy walczyć będą o swoje minimum na Igrzyska (2:12)
Trzymam kciuki, na pewno się uda i nie myśl o złośliwościach różnych internetowych mądrali tylko o dwóch równych połówkach jak Adam Małysz. 😉