Rano wizyta u Szczepana – jego cudowne ręce i sposoby znowu sprawiły, że mogę biegać bez problemu(wczoraj po sile pomocnicze Achillesa znowu dokuczały).
Kolory tejpów są super, dobrze, ze nie biegam w spodenkach 🙂
Na treningu były 400 setki, biegałem w lesie z timerem. Nie ważna była prędkość, liczy się, że trening zrobiony – organizm popracował na większych prędkościach. Jestem 6 dni po zjeździe z gór, wiec to okres słabszej dyspozycji.
Wieczorem powtórka – znowu Szczepan i tym razem jego wykałaczki, a później znowu trening – Lubię to!
4 Comments
taki Szczepan to Skarb!..:))))
Tak to prawda!
Dał mi też nowe narzędzie tortur – wałek z kolcami do masażu głowy. Boli strasznie, ale działa!
a frezarka była po plecach ??? Aż boję się iść jak teraz tylko tapy są różowe…
Mariusz powodzenia w Wiedniu!
Frezarka to sama przyjemność. Stali nade mną we trzech i kuli wykałaczkami – to były mocne wrażenia…