Od środy jestem na obozie we włoskiej Ostii.
Panują tu świetne warunki do treningu, kiedy zima w Polsce utrudnia życie biegaczom. Mamy tu temperaturę w granicach 10-15 stopni Celsjusza, przyzwoitą bazę treningową z wyśmienitą włoską kuchnią oraz duży las z asfaltowymi i gruntowymi drogami, które wręcz ciężko przemierzyć. Mieszkamy w jednostce sportowej Włoskiej Gwardii Finansowe. Na jej terenie znajduje się stadion lekkoatletyczny, hala ogólno-sportowa, dwie dobrze wyposażone siłownie i fizjoterapia. Warunki w pokojach, raczej przypominają szpital, jednak jest czysto i ciepło. Kupiliśmy sobie internet bezprzewodowy sieci TIM, który udało się odpalić na modemie przywiezionym z Polski. Będziemy oglądać piłkarzy ręcznych 😀
Na obozie wykonuję podbudowę pod trening specjalny zaplanowany na lutowo-marcowy pobyt w Kenii. Będę sporo ćwiczył na siłowni i biegał w drugim i trzecim zakresie intensywności. Wszystko jeszcze dosyć spokojnie. Tygodniowy kilometraż nie będzie jeszcze duży. Na niedzielę 23 stycznia zaplanowany mam start w Rzymie na 10300 m w La Corsa di Miguel, a po powrocie na 5 lutego start w biegu przełajowym lub mocny trening przed wylotem do Kenii, gdzie pierwsze dni z uwagi na aklimatyzację będą bardzo spokojne.
Dużym plusem jest włoska kuchnia, sama w sobie świetna dla sportowca. Serwują tu ciągle makaron w różnych konfiguracjach, dużo świeżych warzyw, mięso lub ryby z grilla. Czasami są też krewetki, za którymi generalnie nie przepadam, jednak tu są najlepsze jakie jadłem. Dają nam też owoce dobrej jakości. Mam wrażenie, że to co dociera do Polski to jakiś drugi sort, pierwszy raz widziałem mandarynkowe liście 🙂
7 Comments
mniam, ale pyszne jedzonko !
Powodzenia na zawodach 🙂 Pozdrowienia dla ekipy!
Jedzenie w Włoszech jest genialne!
Giża, a na przęłaje wracasz?
Powodzenia w zawodach
Oj! Coś słabo tam kibicowaliście naszym Gladiatorom. Mam nadzieję, że ta porażka z Danią nie okaże się decydująca 🙂
No i dzięki za liście mandarynek. W Polsce trudno byłoby zdobyć je w takiej wersji.
Dziękuję za życzenia.
Niestety nie wystartowałem, ponieważ w poniedziałek odnowiła mi się kontuzja. Dzisiaj jest już lepiej choć jeszcze nie wszystko wróciło do normy. Szkoda, bo forma była świetna, za oknem słoneczko i powyżej 10 stopni, a ja muszę teraz bardzo uważać i trenować mało 🙁
W ośrodku jest fizjoterapia, mam nadzieję, ze szybko postawią mnie na nogi.